Zakrapiana Wielkanoc w Lublinie: Toksykologia pracowała pełną parą

Lekarze Oddziału Toksykologii mieli w święta wiele pracy. Pogotowie przywiozło 18 pacjentów nieprzytomnych z powodu upojenia alkoholem. Rekordziści mieli powyżej sześciu promili alkoholu we krwi. Kilku hospitalizowanych miało powyżej 5 promili.

- By mieć tak wysokie stężenie we krwi trzeba wypić bardzo szybko litr alkoholu albo pić kilka dni pod rząd – mówi Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator Oddziału Toksykologii szpitala im Jana Bożego w Lublinie.

Wśród pacjentów, którzy trafili w święta na oddział, byli też tacy, którzy łączyli leki z alkoholem, czy pili kupiony na targu skażony alkohol.

– Przywieziono do nas 60-letniego mężczyznę, który wypił środek ochrony roślin. Nie udało się go uratować – tłumaczy dr Lewandowska-Stanek.

Na lubelski Odział Toksykologii trafiają głównie osoby w głębokim stanie upojenia, z bardzo dużym stężeniem alkoholu we krwi. – Są w śpiączce, mają zaburzenia oddechowe, krążenia. Ich leczenie jest trudne – tłumaczy lekarz.

W większości są to alkoholicy, ale zdarzają się też osoby, które  nie są uzależnione od alkoholu.

- Dawka śmiertelna podawana w podręcznikach medycyny to 3,7 promili. Ale życie pokazuje, że jest inaczej. Pacjent, który ma 5,5 promila jest już w takim stanie, że trudno mu pomóc. Jest długo nieprzytomny i trudno go wybudzić - mówi lekarka.

Te przerażające statystyki nie dziwią specjalistów lubelskiego Ośrodka Leczenia Uzależnień. – W ubiegłym roku przyjęliśmy trzy tysiące uzależnionych pacjentów – mówi Paweł Fijałkowski, terapeuta i szef Ośrodka Leczenia Uzależnień. – W tym prawie połowa od alkoholu. 18 procent pacjentów to osoby w wieku 19 do 29 lat. Najwięcej pijących jest wśród osób powyżej 30 do 34 roku życia – dodaje.

Więcej informacji o sprawie będzie można przeczytać w czwartkowym wydaniu Mojego Miasta Lublin.