– Idzie wiosna. Znowu na ul. Nadbystrzyckiej będą rozjeżdżane ropuchy migrujące w kierunku Bystrzycy w celu odbycia godów i złożenia skrzeku – napisał do nas pan Sławek. – Taka sytuacja powtarza się co roku o tej porze. Żadna organizacja powołana do ochrony przyrody nie jest zainteresowana, by czynnie zadziałać w celu ochrony tych cennych zwierząt.
Chodzi o ropuchy szare. – Jest ich najwięcej tam gdzie są lasy, czyli w okolicy Zemborzyc – podaje Wojciech Czerniawski z Zakładu Zoologii UMCS.
Miejscy urzędnicy sami akcji ratowania żab nie przeprowadzą, zapowiadają jednak pomoc. – To jest pole do działania organizacji pozarządowych – mówi Marian Stani, dyrektor Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta w Lublinie. – My chętnie włączymy się w akcję. Możemy kupić sprzęt, np. folię czy wiaderka.
Nasz Czytelnik proponuje, żeby zajęli się tym wolontariusze. W wiaderkach przenosiliby żaby przez ulicę.
– Sposób jest prosty: spacer po chodniku wzdłuż ulicy, zbieranie ropuch do wiaderka, przeniesienie ich na drugą stronę ulicy i wypuszczenie. Dalej bezpiecznie pójdą same. W zeszłym roku sam uratowałem w ten sposób kilkanaście ropuch, niby nic, ale satysfakcja jest duża – zachęca pan Sławek.
Pomoc zaoferowali członkowie Stowarzyszenie Studentów Nauk Przyrodniczych w Lublinie.
– Jesteśmy otwarci na tego typu akcje. Jeśli znajdą się wolontariusze, chętnie weźmiemy w tym udział – zapowiada Mateusz Gortat, prezes Stowarzyszenia. – Możemy umieścić też na naszej stronie internetowej apel do studentów w tej sprawie.
Zdaniem ekologów sposób nie jest jednak tak prosty.
– Nie da się przecież stać przy ulicy i łapać ropuch – wyjaśnia Krzysztof Gorczyca, prezes Towarzystwa dla Natury i Człowieka w Lublinie. – Należałoby zrobić płotek, który uniemożliwiałby im przejście na drugą stronę. W ubiegłym roku podobna sytuacja była na ul. Janowskiej.
Spytaliśmy miejskich urzędników czy jest szansa na oznakowanie takich miejsc.
– Rozważymy możliwość wprowadzenia znaków ostrzegawczych na ul. Nadbystrzyckiej – zapowiada Anna Adamiak, zastępca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów.
Akcji przenoszenia ropuch, które są pod ochroną nie da się jednak zorganizować „z marszu”.
– Na taką działalność jest potrzebne zezwolenie – informuje Aleksandra Woźniak-Figura z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Lublinie. – Wydaje je regionalny dyrektor ochrony środowiska. Trwa to nie dłużej niż miesiąc.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?