Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabita deskami studnia ze „świętą wodą”. Pątników już się tam nie widuje

Bogdan Nowak
Bogdan Nowak
Tutaj była kiedyś studnia
Tutaj była kiedyś studnia Bogdan Nowak
Ta część zamojskiego Starego Miasta - zwana zwyczajowo „Podkarpiem” - jest rzadko odwiedzana przez turystów. Pątnicy nie zaglądają do niej wcale. Kiedyś było inaczej. Bo zamojski klasztor Bonifratrów, który się tam znajdował, miał wielkie zasługi, a miejscowi zakonnicy słynęli ze swoich talentów medycznych. Bez wątpienia pomagała im w tym „świąta woda” z klasztornego dziedzińca.

"Podkarpie" to dzisiaj właściwie jedynie potężny, czteroskrzydłowy gmach z wielkim dziedzińcem, stojący między zamojskimi ulicami Staszica, Łukasińskiego, Grodzką i Grecką. Tuż obok można oglądać potężny kościół pw. Zwiastowania Najświętszej Maryi Pannie oraz zamojski Nadszaniec. O tym niezwykłym miejscu niewiele można przeczytać w przewodnikach turystycznych. Natomiast zwiedzający, którzy w tę okolice trafią, niechętnie zapuszczają się do zaniedbanej bramy "Podkarpia".

To wielka szkoda. Bo miejsce ma bardzo ciekawą historię. Jest ona związana z bonifratrami, czyli Zakonem Szpitalnym św. Jana Bożego. W Zamościu pojawili się oni w 1657 r., a już w 1670 r. rozpoczęli budowę drewnianego kościoła i klasztoru. Zakonnicy założyli także tzw. skrzydło szpitalne, w którym pomoc mogło znaleźć kilkudziesięciu chorych.

W latach 1756-1773 kompleks przebudowano. Powstał okazały, murowany klasztor według projektu Jana de Kawe. Nie tylko. W części południowo-wschodniej gmachu (niedaleko Starej Bramy Lwowskiej) postawiono także kościół pw. św. Krzyża (teraz są tam mieszkania). Często odwiedzali go nie tylko mieszkańcy Zamościa. Z wielu powodów.

W świątyni znajdował się słynący z łask obraz Matki Boskiej Bonifraterskiej. Podobno za jego pośrednictwem doszło do ponad 40 cudów! Niezwykłe właściwości miała też klasztorna studnia. Dzięki jej cudownym właściwościom także wiele osób podobno odzyskało zdrowie i siły witalne. Nic dziwnego, że do tego miejsca jeszcze w XVIII w. ciągnęli pielgrzymi. Jak mówią mieszkańcy „Podkarpia” owa satara studnia nadal istnieje na skraju dawnego, klasztornego dziedzińca. Jej cembrowina została jednak szczelnie zabita deskami.

- Czasami bawią się tam dzieci, jakiś zabłąkany turysta zrobi zdjęcia, ale z tego co wiem ta stara studnia od niepamiętnych czasów jest nieczynna – zastanawia się jedna z mieszkanek „Podkarpia”. - O tym, że ludzie wierzyli w jej cudowane właściwości dowiaduję się od pana. Przyznaję, że to naprawdę bardzo ciekawe.

- „Podkarpie” nie jest złym miejscem do życia. Stare mury mają swój urok. Choć zimą ciągnie od nich chłodem – dodaje ze śmiechem inna lokatorka „Podkarpia”.

O słynącym z cudów obrazie oraz dawnej studni zapomniano z wielu powodów. W 1784 r. zaborcy skasowali zakon Bonifratrów. Słynący z cudów obraz przejęły Siostry Miłosierdzia (znalazł się w ołtarzu głównym ich kościoła w Szczebrzeszynie). Cześć starych sprzętów spalono, resztę wywieziono. Po kilku latach budynki klasztorne kupił niejaki Jakub Erlich, żydowski kupiec. Założono tam zajazd "Pod karpiem" (stąd trochę dziwna, zwyczajowa nazwa tego miejsca), który potem przechodził z rąk do rąk.

Po II wojnie światowej kompleks klasztorny przejęło miasto. W latach 60. przeprowadzono tam remonty. To dzięki owym renowacjom nadal możemy oglądać m.in. dawne efektowne krużganki, które wówczas odnowiono. Stare mury „Podkarpia” nadal wyglądają zreszto imponująco.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zamosc.naszemiasto.pl Nasze Miasto