Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zabawa dla wybrańców?

Redakcja
Tylko dla dzieci mieszkańców bloków nr 19, 21, 23 i 25 – tabliczka z takim napisem pojawiła się na placu zabaw przy ul. Bursztynowej. Tabliczka i bawiące się tu maluchy podzieliły lokatorów całej dzielnicy.

Plac przy Bursztynowej jest atrakcyjnym miejscem dla dzieci. Zadbane piaskownice, drabinki, huśtawki, karuzela i ciuchcia - wszystko jest nowe i drewniane. Cały teren jest ogrodzony płotem.

W okolicy nie ma podobnego placu. Dlatego matki z dziećmi chętnie tu przychodzą, i to nie tylko te z bloków przy Bursztynowej 19, 21, 23 i 25, które otaczają plac.

Ale niektórym mieszkańcom, zwłaszcza starszym nie podobają się głośnie zabawy dzieciaków oraz to, że tak dużo ich tutaj przychodzi. Krzyki i śmiechy maluchów dodatkowo potęguje ulokowanie placu między blokami, w tzw. studni.

- Mamy dość hałasu - mówi pani Krystyna z ul. Bursztynowej 25. – Tyle tu dzieci, że okien nie da się otworzyć. Przychodzą tu rodziny z całej dzielnicy, a nie tylko maluchy z naszych bloków – opowiada. – Jest tylko zgiełk, wrzawa i sypanie piachem. Dzieci załatwiają się pod oknami, biegają po trawnikach. Trudno to wytrzymać.


Po skargach mieszkańców, którym przeszkadzała wrzawa, Spółdzielnia Mieszkaniowa Czuby przeprowadziła referendum w sprawie placu zabaw.

Część lokatorów proponowała, by przenieść go pod Stary Las. Ale sprzeciwiły się młode małżeństwa z dziećmi.

W rezultacie plac nie zmienił miejsca, ale administracja osiedla powiesiła na furtce tabliczkę z informacją, że mogą się tu bawić tylko dzieci z pobliskich bloków. Ta decyzja znów podzieliła mieszkańców. - Nie przeszkadza mi, że inne maluchy tu przychodzą, one muszą się gdzieś bawić – uważa Anna Nowak z bloku przy Bursztynowej 19. - Ja też zabieram dziecko na inne place.

- Przychodzę tu z ul. Ametystowej. Mojemu dziecku podoba się to miejsce - mówi Elżbieta Małecka. - Ale wiem, że starszym przeszkadzają hałasujące dzieciaki. Takie prawo dzieci, to nie Nałęczów. Trudno wymagać ciszy w osiedlu, gdzie jest mnóstwo maluchów. Poza tym, w okolicy nie ma tak atrakcyjnych miejsc jak to. Pani Krystyna z Bursztynowej 25 jest innego zdania: - Ten plac powstał za nasze pieniądze i za nasze pieniądze jest remontowany, a korzystają z niego inni - argumentuje. - W 2007 roku dostałam końcowe rozliczenie za wybudowanie mojego bloku. Na ten plac zabaw zapłaciłam z własnej kieszeni ponad 7 tysięcy złotych.


W Spółdzielni Czuby potwierdzają, że tabliczka na ogrodzeniu pojawiła się, bo przychodziły tu matki z pociechami z całej dzielnicy.

Maluchy bardzo hałasowały, a to przeszkadzało lokatorom pobliskich bloków. Jak napisała nam Anna Urbanek, zastępca prezesa SM Czuby: „Spółdzielnia nie zamierza ograniczać praw właścicielom nieruchomości i będzie dążyła do poprawy warunków spokojnego zamieszkiwania we własnych mieszkaniach”. Dlatego tabliczka pozostanie.

Elżbieta Małecka z Ametystowej ocenia całą sytuację: - Ja zamierzam dalej przychodzić na ten plac. Rozmawiam z mamami, które tu mieszkają i im akurat to nie przeszkadza. Nikt mnie stąd jeszcze nie wyrzucił i mam nadzieję, że tak pozostanie.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto