Ten nieco mniej znany teoretyk pozytywizmu, filozof, psycholog, wynalazca, a także publicysta, poeta, a nawet fotografik niejednokrotnie porażał współczesnych śmiałością swych myśli, wywołując wielkie kontrowersje. Jego idee wyprzedzały czasy, w których przyszło mu żyć. Najwięcej dokonań pozostawił po sobie w dziedzinie nauk ścisłych i humanistycznych. Jego działalność naukowa z zakresu fizyki doświadczalnej i chemii zapewniła mu poczesne miejsce w panteonie polskich naukowców.
Wieloletni przyjaciel Ochorowicza – Bolesław Prus – zainspirowany jego osobowością, stworzył w „Lalce” postać naukowca Juliana Ochockiego.
Julian Ochorowicz na trwałe wszedł do historii polskiej myśli technicznej.
Dokonał szeregu wynalazków z zakresu przenoszenia głosu, obrazu na odległość, fotografii. Badał wrażliwość hipnotyczną człowieka. Uczył się, pracował i działał głównie we Lwowie, Warszawie, Paryżu, Lipsku i Wiśle. W stolicy Francji opatentował nowy typ mikrofonu i telefonu, co przyniosło mu światową sławę i nagrody na wielu wystawach. Niektóre z jego urządzeń były w powszechnym użyciu aż do 1905 roku.
Był wielkim racjonalistą i nawet zagadnienia nadprzyrodzone oraz spirytystyczne próbował analizować empirycznie, nigdy nie przekraczając granicy okultyzmu. Choć działał na wielu polach i filozofia była dla niego „koroną nauk”, to jednak sam zawsze uważał się za psychologa. W tej właśnie dziedzinie był uznanym autorytetem w kraju i za granicą, głównie we Francji. Śmiałość jego myśli zjednywała mu powszechny podziw i szacunek zarazem, była opisywana przez literatów i naukowców.
W życiu Juliana Ochorowicza był też niewielki lubelski epizod.
Po powstaniu styczniowym został zmuszony do opuszczenia Warszawy i wraz z matką przeniósł się do Lublina. Rozpoczętą w stolicy edukację kontynuował następnie w Gimnazjum Lubelskim (obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. St. Staszica). Tu poznał Aleksandra Głowackiego, z którym chodził razem do klasy VI i VII. Znajomość młodzieńców przerodziła się w trwałą przyjaźń. Tu, w grodzie nad Bystrzycą, spotkał się także z Aleksandrem Świętochowskim. Ale ta z kolei znajomość zapoczątkowała obustronną, narastającą przez lata niechęć obydwu wybitnych w przyszłości osobowości.
W okresie lubelskim po raz pierwszy ujawniły się hipnotyczne zdolności młodego Juliana. Z wielkim zaciekawieniem przeczytał on książkę o magnetyzmie zwierzęcym, a następnie tę teoretyczną wiedzę wypróbował w praktyce na koledze w trakcie udzielania mu korepetycji.
- Weszłam tu zupełnie przypadkowo, gdyż odbierałam zamówione ksiązki z biblioteki – zwierza się Arleta z politologii. – Niby bardzo skromna wystawa, a jak bardzo pouczająca. Nigdy bym nie sądziła, że to także nasz właśnie rodak jest w pewnej mierze prekursorem telefonu komórkowego, że udoskonalił mikrofon, czyli i do rozwoju radia też się przyczynił. Nie podejrzewałam też, że już ponad 130 lat temu z powodzeniem pracował on nad urzeczywistnieniem telewizji. To niebywałe, aby tak wyprzedzić swą epokę. To istny polski Leonardo da Vinci XIX wieku. No i jeszcze ten lubelski epizod w jego życiu i ta przyjaźń z moim ulubionym pisarzem – Bolesławem Prusem. Świetna wystawa.
Wystawa czynna jest w godzinach otwarcia Biblioteki Głównej UMCS.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?