Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wasilewski: Stawiam na gospodarkę i kulturę (wideo)

Goral Konrad
Goral Konrad
Jakie są największe osiągnięcia prezydenta Lublina? Czy ponownie wystartuje w wyborach? Zapytaliśmy o to Adama Wasilewskiego na półmetku kadencji.

Jak Adam Wasilewski ocenia swoje rządy, co uważa za największy sukces a co za porażkę?

Dlaczego opóźnia się otwarcie strefy ekonomicznej?

Obiecane inwestycje, które nie doczekały się realizacji - tunel pod Alejami Racławickim, teren wokół dworca PKS.

Co Ratusz robi, by Lublin nie zmarnował szansy na tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016?

Czy za dwa lata Adam Wasilewski ponownie wystartuje w wyborach?

Zapowiadał Pan powstanie i rozwój strefy ekonomicznej. Niestety, jej otwarcie się opóźnia. Fabryka puszek Ball Packaging miała ruszyć w przyszłym roku, ale firma zapowiedziała, że nastąpi to rok później. Z czego to wynika?

- Proszę o to zapytać inwestora. Nie jest dobrze, że nastąpi opóźnienie, ale proszę nie traktować tego w kategorii klęski. Gorzej byłoby, gdybyśmy nie mieli żadnych zakładów w strefie.

Ale czy nie ma obaw, że podobnie będzie w przypadku kolejnych przedsiębiorców i w efekcie strefa nie wystartuje w zaplanowanym czasie?

- Wszyscy chcielibyśmy, żeby Lublin był pięknym, bogatym i zadbanym miastem. To normalna rzecz, element lokalnego patriotyzmu. Ale rzeczywistość jest taka, jaka jest. Jak wspominałem, strefa ekonomiczna powinna była powstać w połowie lat 90., kiedy zostały zamknięte zakłady samochodowe. Jednak powstała dopiero teraz. I będzie się rozwijać. Kupujemy tereny, żeby ją poszerzać, bo jest wielu chętnych inwestorów. Mogą zdarzać się przesunięcia w czasie, są tego różne przyczyny. Niewykluczone, że duży wpływ na taką sytuację może mieć zbliżający się do nas kryzys ekonomiczny. Czy dwa lata temu można było coś takiego przewidzieć? Uważam, że nadal trzeba dążyć do rozwoju gospodarczego miasta i ściągać inwestorów, bo przecież do tej pory było ich tutaj niewielu. 

Mówił Pan, że będzie się starał wykorzystać potencjał absolwentów lubelskich uczelni, żeby ci nie wyjeżdżali z miasta. Jak to wygląda w praktyce?

- Polega to przede wszystkim na współpracy uczelni z miastem. Jesteśmy realistami i wiemy, że wszyscy absolwenci nie zostaną w Lublinie, bo gdyby tak było, to nasze miasto liczyłoby dzisiaj milion mieszkańców. Ale oczywiście bardzo zależy mi na tym, aby jak najwięcej z nich zostało tutaj. Liczę więc na to, że takie inicjatywy jak sąd elektroniczny, czy firma świadcząca usługi księgowe będą dla nich dodatkowym magnesem. Te miejsca pracy kierowane są do absolwentów naszych uczelni: informatyków, prawników, czy ekonomistów.

Mówi Pan o współpracy pomiędzy miastem a uczelniami. Temu m.in. miał służyć projekt „Miasto wiedzy”? Ale jakoś nie słychać o jego efektach.

- Projekt został zakończony, w najbliższym czasie spotykam się z rektorami lubelskich uczelni, by rozmawiać o dalszej współpracy. Uważam, że razem powinniśmy sięgnąć po środki europejskie, by za granicą wspólnie promować Lublin jako silny ośrodek akademicki.

Cały czas szukam rozwiązań dla promocji i rozwoju Lublina. Uważam, że miasto i region powinny specjalizować się w obszarze energii. Stąd działania moje i ministra Krzysztofa Żuka, by w Lublinie powstała siedziba Polskiej Grupy Energetycznej, co obiecał poprzedni rząd. Uważam, że Lublin powinien specjalizować się w dziedzinie energii odnawialnej, zarówno w obszarze technologii jak i nauki. To właściwie zaczyna się dziać, ale nie można zakładać, że uda się nam to osiągnąć w ciągu kilku miesięcy. Choć jeśli w ciągu czteroletniej kadencji uda nam się stworzyć podstawy ku temu, to już będzie to wielki sukces. Chciałbym, by na Lubelszczyźnie zaczęto produkować energię z roślin, co jest bardzo prawdopodobne, bo z wojewodą i marszałkiem województwa zawarliśmy w tej sprawie porozumienie. Wysłaliśmy też stosowne pismo do premiera Waldemara Pawlaka, który reprezentuje PSL, a to jest ważne, bo w naszym regionie PSL jest silny. Mam więc nadzieję, że PSL będzie wspierać nasze działania w sferze modernizacji rolnictwa. Wtedy rolnicy poza żywnością specjalizowaliby się w energii. To byłaby mentalna, rewolucyjna zmiana. Bardzo się w to zaangażowałem, chociaż nie leży to bezpośrednio w gestii miasta. Ale mam nadzieję, że dzięki naszej pracy, Lublin stanie się ośrodkiem promieniującym technologią w sprawach energetycznych.

Jak Pan ocenia pracę swoich zastępców? Niektórzy z nich są bardzo krytykowani przez mieszkańców i radnych, np. Stanisław Fic. Czy nie warto zastanowić się nad zmianami?

- W tej chwili nie przewiduję żadnych zmian. Jestem zadowolony z pracy zarządu miasta. Oczywiście problemy się pojawiają, bo cały czas coś robimy i nie wszystko się udaje. Biorąc pod uwagę fakt, że w porównaniu do ubiegłych lat program inwestycyjny jest większy o niemal 100 procent, to przyznaję, że różnie bywa z realizacją tych inwestycji. Problem jest m.in. z funduszami europejskimi, które miały trafić do miejskiej kasy w ubiegłym roku, a teraz słyszymy, że będą dopiero latem albo jesienią. Jeśli chodzi o krytykę prezydenta Fica, nie uważam, żeby to był mój najgorszy zastępca. Trzeba pamiętać, że pan Fic ma najtrudniejszy departament. Zajmuje się kluczowymi zagadnieniami inwestycyjnymi, problemami odziedziczonymi z planami zagospodarowania danego terenu włącznie. Pan Fic cały czas szuka też architektów i urbanistów, których nam brakuje. To właśnie u niego załatwiane są tak trudne rzeczy, jak sprawy własności. Opinie o panu prezydencie Ficu nie zawsze są obiektywne. Kiedyś w mediach pojawiła się informacja, że budowa akademików Uniwersytetu Medycznego nie ruszyła ponieważ inwestor nie otrzymał z miasta zezwolenia na budowę. W rzeczywistości przedsiębiorca otrzymał je później, ale tylko dlatego, że postanowił poszerzyć budowę. Tylko, że o tym już nikt nie napisał.

Pańskie projekty uchwał są zatwierdzane przez Radę Miasta, głównie  dzięki poparciu klubu PiS, który ma większość w Radzie. Ale w przyszłych wyborach PiS na pewno wystawi swojego kandydata na prezydenta. Z tego powodu należy się spodziewać większej krytyki z ich strony. Jak zamierza Pan rządzić w sytuacji, kiedy można już przewidzieć, że Pana projekty raczej nie będą popierane?

- Te lata, które minęły też nie były najlepsze. Od początku byłem zwolennikiem koalicji PO i PiS. Na to otrzymałem zezwolenie od premiera Donalda Tuska. Ale PO-PiS nie trwał długo. Przyszedł czas wyborów, z których zwycięsko wyszła moja partia. Konsekwencją tego były zmiany w Urzędzie Marszałkowskim, co oczywiście odbiło się na nas. Dążyłem do tego, by utrzymać współpracę z PiS i to się jakoś układa. Aczkolwiek nie będę ukrywać - to, że budżet był uchwalany tak długo, wynika z przesłanek politycznych. W tej trudnej sytuacji politycznej działam od półtora roku. Będę chciał współpracować ze wszystkimi, dlatego spotykam się z radnymi różnych ugrupowań. Chciałbym, by to miasto było wspólnym dobrem wszystkich radnych.


Rozmawiali: Piotr Tyczyński i Tomasz Maciuszczak
Montaż filmu: Konrad Goral

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto