- Mnie się udało zapisać dziecko do przedszkola na Czubach, ale wiem, że wielu rodziców odprawiono z kwitkiem – mówi pani Agnieszka, mama Oli. – Nie wiem, co zrobiłabym, gdyby zabrakło miejsca dla córki, bo moja mama pracuje, a na opiekunkę mnie nie stać.
Z takimi problemami boryka się ponad siedmiuset rodziców, których dzieci nie dostały się do miejskich przedszkoli.
- Już w tamtym roku mieliśmy więcej zgłoszeń niż miejsc w przedszkolu, ale w tym roku padł rekord – wyjaśnia Halina Jolanta Sawa, dyrektorka Przedszkola nr 73 przy ul. Różanej. – Na 245 zgłoszeń udało się nam przyjąć 150 dzieci. W związku z ogromnym zainteresowaniem utworzyliśmy dodatkowy oddział dla dzieci. Na szczęście spośród ponad 90 nieprzyjętych dzieci, tylko 20 nie znalazło miejsca w innych przedszkolach.
Podobna sytuacja dotyczy większości lubelskich przedszkoli.
– Mamy 125 miejsc dla dzieci, ale o przyjęcie starało się 263 osoby – wyjaśnia Elżbieta Marcinkowska-Haponiuk, dyrektorka Przedszkola nr 13 przy ul. Okrzei. – To szokująca liczba. Wiemy, że 45 dzieci spośród nieprzyjętych nie znalazło miejsca w żadnym przedszkolu. Z doświadczenia wiemy, że kilka miejsc może się jeszcze zwolnić. Zdarza się, że dzieci mają trudności z zaadaptowaniem się do nowego środowiska i rodzice rezygnują wówczas z przedszkola. W takiej sytuacji, będziemy rozpatrywać odwołania rodziców nieprzyjętych dzieci. Dyrektorzy mają dokładne informacje dzięki systemowi komputerowemu, który monitoruje do ilu przedszkoli rodzice aplikowali i gdzie ostatecznie maluch znalazł miejsce.
Kto miał pierwszeństwo przy zapisach do przedszkoli?
Zgodnie z prawem fory dostały 6 i 5-latki, maluchy wychowywane są przez osoby samotne, a także dzieci z rodzin zastępczych i wychowankowie niepełnosprawnych opiekunów. Większe szanse miały też dzieci kontynuujące edukację i te, które mają rodzeństwo w tej samej placówce. Komisje rekrutacyjne chętniej stawiały na dzieci, które będą spędzać w przedszkolu min. 8-10 godzin dziennie.
Według statystyk, w Lublinie jest 12 tysięcy miejsc dla maluchów.
Do tego doliczyć trzeba miejsca w prywatnych przedszkolach oraz cztery nowe punkty otwierane przez miasto we wrześniu dla dzieci, które mogą spędzać w przedszkolu mniej niż pięć godzin dziennie.
Co zrobią maluchy, dla których nie znajdzie się miejsce pod opieką przedszkolanek?
– Rodzice tych dzieci będą musieli liczyć na opiekę babci lub opiekunki, albo szukać miejsca w prywatnych placówkach – wyjaśnia Renata Cioch, dyrektorka Przedszkola nr 35 przy ul. Błękitnej, gdzie opiekę znajdzie 191 maluchów, a od września na prośby rodziców działać będą dwa dodatkowe oddziały. – Zrobiliśmy co mogliśmy, ale wszystkich chętnych po prostu nie da się przyjąć.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?