Od początku czerwca w lubelskim schronisku przybywa zwierząt. – Ich opiekunowie przywożą je świadomie, ale nie zawsze. Wiele z czworonogów trafia do nas dzięki ludziom, którzy dzwonią i mówią, że zauważyli na przykład przywiązanego do drzewa psa – mówi Bartek Gorzkowski, pracownik schroniska.
W ciągu ostatnich kilku dni budynek przy Metalurgicznej wzbogacił się o dwa legwany i czterdziestokilogramową pytonicę. – Wężyca nie jadła przez rok. Nie jest w najlepszej formie. Po śmierci właściciela zwierzęciem opiekowała się starsza pani. Nie wiedziała do końca jak karmić takie stworzenie – dodaje Bartek Gorzkwoski.
W niedzielę schronisko odwiedziło niewiele osób.Najprawdopodobniejsza przyczyna to czas urlopowy. – Ludzie niechętnie adoptują zwierzęta na wakacje – uważa Julia Kęsik, wolontariuszka. Ci, którzy jednak przyszli, mogli dowiedzieć się wiele na temat bezpiecznych sposobów przewożenia zwierząt, ale nie tylko. Można było również posłuchać o tym, jak wyrobić swojemu pupilowi paszport. Bartek Gorzowski, terrarysta, radził, jak zachować się w chwili, gdy staniemy oko w oko z gadem. – I nie mam tu na myśli złośliwych ludzi, a zwierzęta, które w takich sytuacjach bywają zwykle bardziej przestraszone niż ludzie – podkreślał z uśmiechem.
Następny dzień otwarty w schronisku przy Metalurgicznej 5 już za miesiąc.
iPolitycznie - Jeśli KE nas nie posłucha, będziemy żądać rekompensat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?