Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uważaj na "szpitalne" choroby

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Przez trzy miesiące tego roku, w naszym województwie odnotowano aż 56 przypadków zachorowań na żółtaczkę typu C. – To dwa razy więcej niż w pierwszym kwartale 2008 r. – alarmuje sanepid.

Na wirusowe zapalenie wątroby (WZW) typu C najczęściej chorują osoby w wieku od 20 do 40 lat. Zaraziły się w gabinetach stomatologicznych, studiach tatuażu, czy w szpitalach. To tę grupę wiekową sanepid chciał przebadać, dlatego poprosił ratusz o pomoc finansową.

– Jeśli żółtaczka zostanie wcześnie wykryta, chory ma szansę na w miarę normalne życie. Nie będzie się zmagał z marskością wątroby czy nowotworem – tłumaczy dr Sławomir Kiciak, szef epidemiologii lubelskiego sanepidu. – Problem w tym, że objawy żółtaczki mogą pojawić się nawet po kilku latach od zarażenia. Dlatego tak ważna jest wczesna diagnoza – dodaje.

Sanepid chciał przebadać 10 tys. lublinian.

– Wysłaliśmy pismo do ratusza, żeby wsparł nas finansowo, ale nie otrzymaliśmy odpowiedzi – skarży się Paweł Policzkiewicz, dyrektor Powiatowej Stacji Sanepidu. – Urząd Miasta sponsoruje m.in. szczepienia przeciwko meningokokom, które rocznie atakują średnio czworo lubelskich dzieci. Tymczasem skala zachorować na żółtaczkę jest nieporównywalnie większa. Nosicielami WZW typu C może być nawet kilkaset osób – uważa.

Placówka chce pokryć koszty badań i utylizacji narzędzi. – Liczyliśmy, że ratusz kupi testy i strzykawki. To koszt około 80 tys. zł – mówi Policzkiewiecz.

Ale Urząd Miasta nie pomoże, przynajmniej na razie.

– Nie mamy pieniędzy. Budżet jest już ustalony – tłumaczy Grażyna Jackowska z miejskiego Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych. – Może za rok przeznaczymy na ten cel jakieś pieniądze. Nie mówimy nie, ale musimy zaplanować wydatki – dodaje.

Tymczasem do zakażeń dochodzi coraz częściej. Od stycznia do kwietnia bieżącego roku w województwie lubelskim odnotowano aż 56 przypadków zachorowań na żółtaczkę typu C. To dwa razy więcej niż w pierwszym kwartale 2008 r.

Zarażeni pacjenci niechętnie mówią o tym, co ich spotkało. – To dla mnie zbyt bolesne. Choruję nie ze swojej winy, o to mam największy żal – ucina jeden z chorych na WZW.

Do zakażeń często dochodzi w szpitalach.

– Co roku prowadzimy ponad 20 takich spraw. Najczęstszym powodem jest to, że personel medyczny lekceważy podstawowe zasady higieny – przyznaje Sławomir Winiarczyk, którego kancelaria prawnicza broni pokrzywdzonych pacjentów. – Kilka miesięcy temu zakończyliśmy sprawę z lubelskim szpitalem klinicznym nr 4. Pacjent został tam zarażony gronkowcem wskutek długotrwałego cewnikowania tylko jednym cewnikiem. Biegli przyznali nam rację, a chory dostał odszkodowanie – opowiada. Kwoty, jakie udaje się wyegzekwować w podobnych przypadkach to zwykle 75 – 100 tys. zł.

- Bakterie w drogach moczowych pojawiają się często. Biorąc pod uwagę liczbę pacjentów, których leczymy, współczynnik zakażeń jest naprawdę niewielki – zapewnia Marta Podgórska, rzeczniczka SPSK nr 4. – Zasądzone odszkodowanie za zarażenie pacjenta żółtaczką typu C zapłaciliśmy ostatnio w 2006 r. Chodziło o 30 tys. zł.

Jednak kontrole szpitali, które prowadzi sanepid pokazują, że te placówki bywają na bakier z higieną.

– Przypadków zakażeń jest dużo, dlatego stale kontrolujemy szpitale pod kątem sterylizacji narzędzi i przestrzegania higieny. Niestety, z tym bywa różnie – kwituje Paweł Policzkiew

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto