Właściciel stacji złożył doniesienie do prokuratury. Z orzeczenia sądu zadowolony jest deweloper.
– Dla mieszkańców i dla nas od samego początku spór był krzywdzący – mówi Michał Szarow, specjalista ds. przygotowania i realizacji inwestycji w firmie Dolcan.
I dodaje: – Zgodnie z orzeczeniami ekspertów budowlanych, a także polskim prawodawstwem, my, jako inwestor spełniliśmy wszystkie wymagania. Zaskoczyło nas, kiedy właściciel punktu sprzedaży gazu wniósł swoje zarzuty, a urzędy je przyjęły i nadały temu bieg – wyjaśnia.
W sporze chodzi o to, że osiedle na blisko 200 mieszkań powstało tuż obok stacji paliw, która działa od dziesięcioleci. To jej właściciel zaprotestował, uznając, że taka lokalizacja zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Do jego argumentów przychylił się wojewoda.
Stwierdził, że budynki postawiono zbyt blisko zbiorników z benzyną i gazem. Choć osiedle było niemal gotowe, w czerwcu zeszłego roku inwestycję wstrzymano.
Zdania lublinian na ten temat są podzielone. – Uważam, że najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców, dlatego powinno się wstrzymać budowę – tłumaczy Michał Grzybowski.
I dodaje: - Pierwszeństwo ma właściciel stacji i konsekwencje niedopatrzenia ze strony firmy budowlanej powinno spoczywać na ich barkach. Budowlańcy powinni najpierw dokładnie zapoznać się z tym, co dzieje się w najbliższym sąsiedztwie ich budowy – nie zrobili tego, więc to ich wina.
– Ten spór jest niepotrzebny. Wiele jest przecież podobnych miejsc. Nie wydaje mi się, żeby to było jakieś szczególne zagrożenie. Ludzie kupili mieszkania i nie mogą się wprowadzić. Nie można tak robić – uważa Piotr Górecki, student.
Po odwołaniach dewelopera sprawa trafiła m.in. do Generalnego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Później do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który uchylił pozwolenie na budowę. Wreszcie sprawa wróciła do GINB.
– Spór zakończył się pozytywną dla nas decyzją – dodaje Szarow. – Po długiej batalii, sprawiedliwy wyrok się uprawomocnił.
Właściciel sąsiedniej posesji nie składa jednak broni.
– Złożyłem doniesienie do prokuratury – mówi Jerzy Tomasiak, ze spółki PTHW, do której należy stacja. – Zagrożenie dla mieszkańców nie ustało. Naraża się więc ich zdrowie i życie. Kto będzie odpowiadał, jeśli dojdzie do pożaru i ktoś ucierpi? Nie mam pretensji do dewelopera, ale kto i za co wydał mu pozwolenia?
Odpowiedzi na to pytanie będzie szukać prokuratura. W najbliższych dniach śledczy przesłuchają pierwszych świadków.
Autor tekstu: Jacek Szydłowski
Co sądzisz o tym sporze? Podyskutuj na mmlublin.pl
Student i studia w Lublinie | Baseny w Lublinie i okolicach (karnety, ceny) | Serwis rowerowy | |
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?