Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ul. Głęboka: Od lat walczą o remont schodów

Witold Michalak, Marek Szymaniak, JAXA
Nie ma pieniędzy, są za to zakazy...
Nie ma pieniędzy, są za to zakazy... Czytelnik
Władze Lublina niezwykle kreatywnie podchodzą do rozwiązywania problemów mieszkańców. Najlepszym przykładem na to są lokatorzy bloków przy ul. Głębokiej i ich trwająca wiele lat walka o wyremontowanie schodów. Miejscy urzędnicy nie znaleźli pieniędzy na naprawę, więc kazali postawić kratę i zupełnie odcięli przejście po zniszczonych stopniach.

O sprawie dowiedzieliśmy się z maila od Czytelniczki. Chodzi o przejście na tyłach restauracji Góralska Izba.

- Owe schody są w opłakanym stanie; podjazd dla wózków w wielu miejscach uległ wykruszeniu, a i same pokruszone stopnie przez długi czas stwarzały zagrożenie . Niemniej jednak te schody stanowiły najszybszą, najkrótszą i najdogodniejszą drogę dla dziesiątek a może nawet setek osób - napisała do nas pani Marta.

Mieszkańcy zaczęli się starać o naprawienie przejścia. - Interweniowaliśmy zarówno w Urzędzie Miasta, jak i we wspólnocie mieszkaniowej. Od urzędników nawet nie otrzymaliśmy odpowiedzi, a wspólnota twierdzi, że schodami opiekuje się miasto - mówi Maria Wiśniewska, mieszkająca przy ul. Głębokiej.

Gdy w czwartek rano przy schodach pojawiło się dwóch robotników, lokatorzy okolicznych bloków liczyli, że w końcu jednak doczekali się remontu. Ale zamiast do remontu fachowcy zabrali się do przyspawania wielkiej kraty, która odcięła drogę po schodach.

- Zamiast naprawy doczekaliśmy się stalowej bramy. Zaspawano nam wyjście z osiedla. Teraz starsi ludzie, którzy chcą iść na cmentarz, muszą nadrabiać drogę. To skandal - denerwuje się pani Maria.
Sfatygowane schody znajdują się na terenie miejskim, a zajmuje się nimi Zarząd Nieruchomości Komunalnych.

- Niestety, schody są w tak złym stanie, że nie nadają się do remontu, a tylko do przebudowy - tłumaczy Mirosław Kalinowski z biura prasowego UM Lublin.

Koszt inwestycji to ok. 200 tys. zł, a miasto tych pieniędzy nie ma. Przyspawanie kraty ratusz tłumaczy względami bezpieczeństwa. Stopnie stanowiły zagrożenie dla chodzących po nich osobach. Krata przy ul. Głębokiej to nie pierwszy przypadek, kiedy miasto reaguje na sygnały mieszkańców inaczej niż oni by sobie tego życzyli.

Urzędnik poradzi sobie z remontem

W ubiegłym roku urzędnicy równie oryginalnie "poradzili" sobie z dziurami, które masowo pojawiły się po zimie na lubelskich ulicach. Antidotum na ubytki w jezdniach było drastyczne ograniczenie prędkości.

Łącznie znaki zmniejszające dopuszczalną prędkość jazdy stanęły wówczas przy 12 ulicach, m.in. na alei Solidarności. Chodziło o fragment arterii od al. Warszawskiej w kierunku centrum miasta. Tam z dnia na dzień dopuszczalna prędkość została zmniejszona z 70 do 30 km na godzinę, czyli ponad dwukrotnie.

Jezdnie naprawione zostały dopiero w kilka dni po postawieniu znaków.

Zwłokę urzędnicy tłumaczyli fatalnymi warunkami atmosferycznymi. Przekonywali, że przy panującej wówczas aurze łatanie dziur nie przyniosłoby oczekiwanego efektu.

Czytaj także: Koniec walki o podwyżki w PZL-Świdnik


Czytaj Lubelski informator miejski: urzędy, szkoły, bankomaty
Czytaj nasz luźny serwis - Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto