Piękna fasada kamienicy, ozdobne ażurowe kute balkony, wnętrza niektórych mieszkań i klatek schodowych do dziś mają niepowtarzalny klimat i swoisty urok. Na podwórko prowadzi brama frontowa od strony ul. Narutowicza. Dawniej rósł tu stary, rozłożysty kasztan, a obok stał drewniany trzepak i wielki skrzyniowy śmietnik. - Te niewymyślne urządzenia były rekwizytami ekscytujących zabaw opartych głównie na wyobraźni: w chowanego, w wojnę, w klasy, czy w kolory. W jednym z korytarzy dzieci urządzały niekiedy teatrzyk, na który schodzili się sąsiedzi.
Kolorytu podwórzu dodawał szereg drewnianych komórek.
Na sąsiedniej posesji, nieco w głębi, do dziś stoi szkoła. Zawsze doskonale było słychać szkolny dzwonek – wspomina pani Zofia Dzierzkowska, która mieszka tu od blisko sześćdziesięciu lat. – Trzeba też wspomnieć o przybytku, który był miejscem szczególnej „demokracji” – wspólnej dla wszystkich lokatorów ubikacji usytuowanej w kącie podwórka. Za podwórkiem, za neogotyckim ogrodzeniem znajdował się piękny ogród, który sięgał aż do obecnego budynku gimnazjum nr 13.
Dziś z zabytkowego płotu pozostało niewiele, a działki, na których znajdował się ogród, dawno zostały sprzedane przez potomków dawnych właścicieli.
- Dom był znany w dawnym Lublinie, bo mieszkało tu wielu zacnych lublinian. Jego historia łączy się z nazwiskami rodzin Krokowskich, Trejglów, czy Kalickich – opowiada Zofia Dzierzkowska. – Ci ostatni mieli tu całe piętro. Mój mąż pracował w ich zakładzie jubilerskim. Kiedy w 1944 roku w czasie wyzwalania Lublina jego mieszkanie zostało zniszczone, udostępnili mu dwa pokoje. Jak się okazało, został tu na dłużej. Mieszkańcy kamienicy byli ze sobą bardzo zżyci. - Nikt nie był anonimowy. Pamiętam, że mnie, młodą mężatkę wprowadzającą się do tego domu jedna z sąsiadek powitała świeżo upieczonym ciastem – mówi pani Zofia. – Dziś z tamtego grona pozostało nas zaledwie kilka osób. Po tylu latach wiele się tu zmieniło.
W miejscu, gdzie rósł stary kasztan, teraz parkują samochody.
Na parterze od strony ul. Narutowicza i w podwórzu znajdują się sklepy i biura. Ale starsi mieszkańcy zawsze myślą o tym miejscu bardzo miło. - Dla mnie osobiście pamięć atmosfery „naszej kamienicy” do końca moich dni będzie zawsze ważna i droga – kończy Zofia Dzierzkowska.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?