- Do zdarzenia doszło w czwartek po godz. 14.00 nad Zalewem Zemborzyckim. Policjantka z posterunku wodnego, wspólnie z kolegami z innego patrolu, wypłynęła motorową łodzią w rejon ośrodka wypoczynkowego Marina - informuje sierż. Anna Smarzak z KWP w Lublinie. - Nagle funkcjonariusze usłyszeli krzyki dobiegające z okolic molo. Mimo, że ktoś wzywał pomocy, załoga nie widziała nikogo. Kiedy mundurowi ruszyli w stronę dobiegających odgłosów, sterująca łodzią policjantka zauważyła jedynie ludzką rękę, która wystawała z wody.
Sierżant Maja Naruk natychmiast skoczyła tonącemu na ratunek. W tym miejscu dno było niewyczuwalne. Pod powierzchnią wody znajdował się młody mężczyzna. Był cały siny. Policjantka odholowała go do brzegu. Nastolatek po dotarciu na brzeg złapał prawidłowy oddech.
Zobacz Kronikę policyjną województwa Lubelskiego
Jak później oświadczył mundurowym, znalazł się w wodzie, gdyż próbował uratować koleżankę, którą złapał nagle skurcz w nodze. Chociaż on sam nie umiał pływać, wszedł do wody stąpając po dnie. Kiedy było już głęboko i stracił kontakt z podłożem, zaczął się topić.
Z kolei jego 17-letnia znajoma, którą ruszył ratować, o własnych silach wróciła na brzeg. Mundurowi wezwali karetkę pogotowia, która przewiozła nastolatków do szpitala. Ich zdrowiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Sierż. Maja Naruk nieprzypadkowo pełni służbę na posterunku wodnym. Jest ratownikiem wodnym. Gdy zauważyła tonącego mężczyznę, odruchowo skoczyła do wody. Nie pomyślała nawet, by pozostawić telefon komórkowy, czy zdjąć zegarek.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?