Przymusowa redukcja
- 5 lat temu moja hodowla liczyła kilkaset okazów. Były to węże, skorpiony, pająki i jaszczurki niemal z całego świata – mówi Gorzkowski. - Z powodów zdrowotnych musiałem większą część zwierząt przekazać znajomym, ponieważ prawie rok spędziłem w szpitalu – dodaje. Dziś opiekuje się około osiemdziesięcioma okazami. Samych węży ma około 20. Pokarm dla tych gadów również hoduje sam. Myszy i szczurów nie udało nam się policzyć. Dawniej, pan Bartłomiej trzymał w terrarium świerszcze, które były pokarmem dla pająków i skorpionów.
Najdroższy jest prąd
Pytany o koszt utrzymania takiej hodowli mówi, że najwyższe są opłaty za prąd, ponieważ lampy w terrariach mają dużą moc. Jeśli chodzi o kosz samych zwierząt, to za rzadki okaz można zapłacić tyle, co za dobry samochód. Hodowcy często jednak wymieniają się ze sobą, co znacznie ułatwia dostęp do rzadkich gatunków. - Domowa hodowla często jest też jedynym sposobem, aby dany gatunek uratować – mówi Gorzkowski. Dumą mojej kolekcji jest wąż boa – albinos, którego nabyłem niedawno – dodaje
Jeden z dwunastu
Bartłomiej współpracuje również z Wydziałem Ochrony Środowiska. Gdy ucieknie komuś wąż lub pająk, jedzie na interwencję. – 3 lata temu złapałem grzechotnika gołymi rękami – mówi. Dziś mam już sprzęt, który zakupił mi Urząd Miasta. Interweniuje w Lublinie około 30 razy w roku. - Kiedyś złapałem węża mahoniowego, którego chciałem zwrócić właścicielowi. Owszem znalazł się. Nie jeden, ale dwunastu – opowiada. W tej sytuacji pan Bartłomiej przeprowadził szczegółowy wywiad dotyczący zwierzęcia. Ponieważ jest fachowcem, bez problemu udało mu się znaleźć właściwą osobę.
Nie samym gadem Bartek żyje
Oprócz hodowli, Bartłomiej robi wiele ciekawych, niecodziennych rzeczy. Jest masażystą, bioenergoterapeutą, zajmuje się Tarotem. Redaguje dwa ogólnopolskie portale internetowe traktujące o hodowli zwierząt, w tym roku kończy książkę o skorpionach. – Chcę uświadamiać ludziom, że hodowla gadów i pająków to nic strasznego – opowiada Gorzkowski. Oprócz tego zajmuje się iluzją, często udziela się jako konferansjer.
Pasja życia
- Hodowla daje mi ogromną satysfakcję. Dostaję wiele podziękowań ze szkół i szpitali, w których bywam na pokazach i konferencjach. Poza tym leczę chore zwierzęta, lub pomagam im się rozmnożyć – mówi Bartłomiej. Dzieci ze szpitala przy ul. Chodźki najbardziej pamiętają „Grzesia” – 24 letniego węża boa, którego pan Bartek traktuje jak członka rodziny. – Kiedyś dostałem podziękowanie za pokaz, nie dla siebie, ale dla „Grzesia” – śmieje się. Obecnie, terraria pana Bartka rozrastają się. Jeśli chodzi o węże, to z jednego miotu spodziewam się około 40 sztuk – mówi. Planuję również poszerzenie hodowli o kilka okazów ze Stanów Zjednoczonych
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?