Wtedy okazało się, że brakuje nie jednego, ale aż czterech z 500 aparatów zgromadzonych w magazynie. Wszystkie należały do tymczasowo aresztowanych.
Liczenie telefonów trwało przez cały weekend. W poniedziałek strażnicy zabrali się za przeszukiwanie cel. Sprawą zajęła się też policja i prokuratura. Aparatów do tej pory nie odnaleziono. Z nieoficjalnych informacji wynika jednak, że żaden z nich nie był wykorzystywany przez więźniów.
Telefony mogły trafić poza mury Aresztu Śledczego i zostać sprzedane. Były to jednak stare, niewiele warte modele. Najbardziej prawdopodobna wersja wydarzeń zakłada, że aparaty ukradł ktoś z osadzonych. Mógł w ten sposób zaszkodzić jednemu z funkcjonariuszy Służby Więziennej.
Dostęp do depozytu mieli zarówno mundurowi, jak i osadzeni. Niektórzy pracują bowiem w magazynie. Zdarza się, że pilnuje ich wówczas tylko jeden funkcjonariusz. Więźniowie mogą dzwonić z aresztu, ale tylko z automatu i pod nadzorem strażnika.
Korzystanie z telefonów komórkowych jest zabronione. W przeciwnym razie tymczasowo aresztowani mogliby np. wpływać na zeznania świadków. Dyrekcja aresztu powołała specjalny zespół. Ma on ustalić, jak doszło do kradzieży i co zrobić, by takie sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.
Jacek Szydłowski
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?