Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tajemnice dawnego zamku przy ul. Północnej (część 2)

Redakcja
Powstały w 1671 roku na wzgórzu przy obecnej ul. Północnej dwór obronny, który po 100 latach przeszedł we władanie rodu Tarłów, a następnie już w II połowie XIX wieku ulegał stopniowej rozbiórce, znajdował się na pagórkach po północnej stronie Czechówki, mniej więcej w miejscu, gdzie w I połowie XX wieku zlokalizowana była szkoła policyjna, w miejscu dzisiejszych bloków przy ul. Paganiniego.
Ten materiał bierze udział w konkursie dla Dziennikarzy Obywatelskich MM Lublin!

Prawie 100 lat temu, a dokładnie w 1904 roku, kilkadziesiąt metrów w kierunku zachodnim od tamtego miejsca, wybudowany został parafialny kościół mariawitów.

Dziś po dawnym zamku, a właściwie tzw. fortalicjum w Czechowie, pozostał jedynie, jak się wydaje, niewielki fragment podpiwniczenia.

Niewielki, ale zarazem niebezpieczny i obecnie już bardzo nieestetyczny. Jest też prawdopodobne, iż obiekt ten stanowi pozostałość po nieokreślonych bliżej zabudowaniach XIX-wiecznych o charakterze gospodarczym. Losy tego obiektu w okresie międzywojennym i do początku lat 70. XX wieku są na ogół znane, ale coraz bardziej odchodzą w zapomnienie.

Przeznaczenie „piwniczki” związane było bezpośrednio z wodą, w którą obfitował położony opodal teren.

Dziś biegnie tamtędy dwupasmowa al. Solidarności, ale jeszcze 40 lat temu krajobraz doliny Czechówki wyglądał zgoła inaczej. Niegdyś była to czysta i obfitująca w niewielkie ryby oraz raki i żaby lokalna rzeczka o szerokości kilku metrów. Miała miejscami nawet ponad metr głębokości. Tworzyła niewielkie rozlewiska, zasilała kilka stawów w obrębie miasta, łącznie z największym z nich, zwanym Królewskim, na miejscu obecnych ogródków działkowych przy al. Unii Lubelskiej.

W okolicach dzisiejszego Ogrodu Botanicznego w okresie przedwojennym obficie biły źródła, które zasilały Czechówkę.

Istniała tam nawet niewielka prywatna pijalnia wód żelazistych, małe sanatorium, do których można było dojechać omnibusem konnym spod Hotelu Europa. Ale w latach 60. ubiegłego stulecia za dzisiejszym Muzeum Wsi Lubelskiej wybudowano ujęcie wodne i poziom wód obniżył się. To, z kolei, wpłynęło na wyschnięcie źródeł, co bezpośrednio przełożyło się nieco później na mniejszą ilość wody w rzeczce i na jej okresowe wysychanie. Do takiego stanu rzeczy przyczyniła się również budowa Trasy W-Z (pierwotna nazwa al. Solidarności) i przesunięcie Czechówki do nowego koryta o kilkadziesiąt metrów w bok.

Swą północną stroną dzisiejsza Wieniawa dotykała stawu, zwanego kiedyś Czechowskim lub Lubomelskim.

Za nim na przeciwległym wzgórzu widać było zwaliska zamku, a raczej dawnego piętrowego dworu. Od wypadku w 1764 roku, kiedy to zawaliło się sklepienie jednej z izb, pałac stopniowo niszczał, a w drugiej połowie XIX wieku został prawie całkowicie rozebrany. Dziś pozostały po nim jedynie fragmenty podpiwniczenia.

Tuż obok dawnego zamku i późniejszego pałacu zlokalizowane jest dziś rondo pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. W odległości ok. 100-150 metrów od niego w kierunku zachodnim jeszcze w latach 50. ubiegłego stulecia istniał straw Czechowski. Nie należał on do małych, gdyż powierzchnia lustra jego wody wynosiła ok. 5,5 ha. Hodowano w nim ryby, pobierano z niego wodę, pojono w nim konie i krowy pasące się na pobliskich łąkach. Nieco dalej, do chwili rozpoczęcia budowy Trasy W-Z, tuż przy dawnym skrzyżowaniu ul. Północnej z ul. Snopkowską funkcjonowało tam gospodarstwo warzywnicze, niewielki tartak, a za nim trzy kolejne, ale mniejsze już stawy. Naprzeciwko nich, jakby na przedpolu Górek Czechowskich, pracowała cegielnia.

W czasie podpisywania Unii Lubelskiej w 1569 roku nad stawem Czechowskim podobno obozowali Litwini.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku tereny te miały także charakter rekreacyjny, zarówno latem, gdy w stawach kąpano się i opalano na otaczających łąkach, jak zimą, kiedy lublinianie ślizgali się tu na łyżwach. Przeznaczenie terenu nie zmieniło się nawet wtedy, gdy pod koniec lat 40. ubiegłego stulecia obok stawu wybudowany został odkryty basen Wojskowego Klubu Sportowego „Lublinianka”. Kąpiel w basenie była płatna, zaś w stawie nie. Dziś na tym miejscu istnieje pralnia chemiczna „Prima”.

Jednakże staw Czechowski praz pobliskie stawy przy ul. Snopkowskiej pełniły także rolę naturalnego źródła lodu przeznaczonego do konserwowania żywności.

U schyłku zimy z lodu, pokrywającego akweny wodne, wycinano na stawach różnych rozmiarów tafle, które następnie wyciągano na brzeg końmi, ładowano na wozy lub sanie i przewożono do pozostałości po zamku Tarłów przy ul. Północnej. Wtenczas podpiwniczenie to zyskało nazwę „lodowni”. A ponieważ przechowywano tam również i ryby, w tym także sprowadzane z Bałtyku śledzie, wymiennie obiekt ten zwany był także „śledziarnią”. Większość jego schowana była jakby w skarpę ziemną.

Obok tej skarpy, po lewej jej stronie, od zachodu, a zarazem poniżej funkcjonującego do dziś kościoła mariawitów, zlokalizowany był niewielki dom, zamieszkały przez 2-3 rodziny, zwany w okolicy „belwederem”.

Jednakże ze względu na fakt, iż w trakcie długiego upalnego lata rozwijający się Lublin potrzebował więcej naturalnego lodu, niż mogła go pomieścić lodownia przy ul. Północnej, lód składowano też w innym miejscu. Służyły do tego celu wysokie piramidalne pryzmy układane z tafli lodowych, które wcześniej cięto piłami, a następnie wyciągano końmi ze stawów przy ul. Snopkowskiej. Aby lód nie topił się, tafle przysypywane były bardzo grubą warstwą trocin z pobliskiego tartaku. W miarę potrzeb, latem wykopywano z trocinowych piramid bryły lodu, które następnie służyły do konserwowania żywności w sklepach, w składach i w wytwórniach producentów.

W obrębie czworokąta ograniczonego ówczesnymi ulicami: Północną – Snopkowską – Lubomelską – Drobną - stale odbywał się ruch.

Wozy konne, dorożki, a także coraz liczniejsze samochody ciężarowe i dostawcze, przywoziły świeży towar do lodowni, zwoziły lód, zabierały do sklepów mrożone produkty, wśród których były nie tylko ryby, ale również warzywa z pobliskiego gospodarstwa warzywniczego przy ul. Snopkowskiej, wyroby mięsne.

Ale sytuacja taka nie dotrwała do naszych dni. Związane jest to nie tylko ze zmieniającym się sposobem produkcji i konserwacji żywności, ale przede wszystkim z ustawicznym obniżaniem się wód gruntowych w tym rejonie, ze zmianami urbanizacyjnymi. Staw Czechowski u schyłku lat 40. XX wieku zaczął gwałtownie zmniejszać powierzchnię swej tafli, aby w połowie lat 50. ostatecznie zniknąć z mapy miasta Lublina.

Lodownia czy też śledziarnia przy ul. Północnej, najprawdopodobniej jako pozostałość po dawnym zamku na Czechowie i późniejszym pałacu Tarłów, istniała jeszcze ok. 20 lat w oparciu o lód pozyskiwany z nieco bardziej odległych stawów przy pobliskim tartaku. Zapach ryb unosił się w tamtym rejonie jeszcze do połowy lat 70. ubiegłego wieku.

Dziś obiekt straszy już nie tylko swym wyglądem, ale również stwarza on realne zagrożenie bezpieczeństwa ze względu na zupełny brak jakiegokolwiek zabezpieczenia.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto