Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szpitale w Lublinie: Opaski z kodami zamiast kart na łóżkach

redakcja
redakcja
Bartłomiej Żurawski/ Archiwum
Od lipca ze szpitalnych łóżek znikną karty informacyjne. Zamiast nich – zgodnie ze znowelizowaną Ustawą o działalności leczniczej – każdy pacjent musi mieć „znak identyfikacyjny”, który pozwoli lekarzowi odczytać imię, nazwisko i datę urodzenia.

Na tej podstawie lekarz znajdzie w systemie informacje o chorobie i przebiegu leczenia. Te dane muszą być zapisane tak, aby nie były dostępne dla osób postronnych.

Identyfikatorami będą opaski z kodami, zakładane na nadgarstek lub kostkę.

Ma to ograniczyć pomyłki i zapewnić chorym więcej prywatności, bo informacje będzie można sprawdzić tylko za pomocą specjalnego czytnika.

Szpitale przewidują jednak, że nie będą mogły dotrzymać lipcowego terminu wprowadzenia elektronicznych opasek. Ministerstwo Zdrowia spóźnia się bowiem z publikacją ostatecznego rozporządzenia w tej sprawie.

– Nowy system identyfikacji pacjenta jest dużym przedsięwzięciem finansowym i logistycznym. Koszty będą znaczne. Brak wytycznych ministra praktycznie uniemożliwia nam przeprowadzenie wymaganych prawem procedur – mówi Marta Podgórska, rzecznik prasowy SPSK nr 4 w Lublinie.

Na rozporządzenie czekają również inne placówki, m.in. szpital im. Jana Bożego w Lublinie i Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Białej Podlaskiej.

– Przewidujemy, że będzie poślizg, skoro rozporządzenia jeszcze nie ma – tłumaczy Podgórska. – Zakup opasek będzie najłatwiejszy, ale potrzebny jest jeszcze system czytników. Zakładamy, że koszt wprowadzenia całego systemu wyniesie powyżej 14 tys. euro, a więc będzie nas obowiązywała procedura przetargowa.

W niektórych szpitalach koszty mogą być jednak mniejsze. – Zakup czytników kodów i zintegrowanie ich z systemem informatycznym szpitala to koszt ok. 6–8 tys. zł – szacuje Monika Szarkowska-Skiba, pełnomocnik ds. jakości w Samodzielnym Publicznym Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Chełmie.

M.in. w tej placówce wielu pacjentów już teraz nosi opaski. Co prawda nie z kodem, ale z wydrukowanymi informacjami.

W DSK w Lublinie podobne rozwiązanie funkcjonuje prawie od roku. – Każdy pacjent ma na ręce opaskę z imieniem, nazwiskiem, datą urodzenia i podpisem rodzica. Przy łóżkach od dawna nie ma kart informacyjnych – mówi Agnieszka Osińska, rzecznik DSK w Lublinie.

Ale czy to potrzebny wydatek? – Może to pozwala zachować prywatność, ale dla małych dzieci opaski są niewygodne, bo obciskają rączkę i zostawiają ślady – uważa Marta Kłosowska, mama małego pacjenta DSK.

– Opaski są zbyteczne. Na oddziale każdy zna pacjenta. Lepiej, gdyby pieniądze były wydawane na leczenie – ocenia Lucyna Staszczak z Lublina.

Zobacz także:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto