To droga, jaką poszli radni w Tychach. Dodatkowo, w ręce dzieci od jesieni mają trafiać darmowe owoce i warzywa, oraz soki. - Będę apelować do samorządów, by tak jak to się stało w Tychach, ograniczyły sprzedaż chipsów i słodkich gazowanych napojów w szkolnych sklepikach – wyjaśnia Krzysztof Babisz, lubelski kurator oświaty. – To ważne, by w takich sklepiki oferowały jak najwięcej zdrowego jedzenia. Dyrektorzy szkół mogą porozmawiać o tym ze sprzedawcami, albo może to być także uregulowane uchwałami samorządów.
Radni z Tych już w marcu ubiegłego roku przegłosowali uchwałę promującą zasady prawidłowego żywienia wśród dzieci i młodzieży.
– Uchwała nie zakazuje sprzedaży szkodliwych przekąsek, ale ją ogranicza i zobowiązuje sprzedawców do umożliwienia uczniom kupowania zdrowej żywności – wyjaśnia Urszula Paździorek-Pawlik, radna z Tych i pomysłodawczyni uchwały. – Naszą intencją było to, by sprzedawcy zachęcali dzieci do kupna owoców, warzyw, jogurtów i serków, oraz eksponowali w sklepikach pełnowartościowe produkty.
Inicjatywa kuratorium zainteresowała lubelskich radnych. – Warto jak najwięcej rozmawiać o zdrowym żywieniu – przyznaje miejski radny Krzysztof Podkański. – Będę chciał spotkać się z kuratorem w tej sprawie i przyjrzeć się uchwale z Tych. Jeśli uznam, że to sensowny pomysł, na pewno go poprę.
To nie koniec zdrowotnych nowości w szkołach.
Od września, w ramach finansowanego przez Unię Europejską programu „Owoce w szkołach”, w ręce maluchów z klas 1-3, będą regularnie trafiać owoce i warzywa. – Do szkół trafią jabłka, gruszki, marchewki, rzodkiewki, papryka i ogórki, soki owocowe i warzywne, a w sezonie także. truskawki – wyjaśnia Marta Hempel z lubelskiego oddziału Agencji Rynku Rolnego. – Dzieci będą dostawać umyte i pokrojone porcje owoców i warzyw.
W programie wezmą udział te szkoły, które zgłoszą się do ARR do końca sierpnia. – Od ilości tych zgłoszeń zależy, jak często dzieci będą dostawać takie porcje – wyjaśnia Hempel. – Minimalnie będzie to osiem porcji na miesiąc, maksymalnie - 16. Akcja potrwa przez cały rok szkolny w placówkach z całej Polski. Pochłonie ponad 12 mln euro, które w większości pokryje Unia.
Szkoły już szykują się na owocowo-warzywną ofensywę.
– Bierzemy udział we wszystkich akcjach promujących zdrowe nawyki żywieniowe, więc na pewno dołączymy także i do tego programu – zapewnia Maria Matyjasik, zastępca dyrektora SP 51. – Każdy dodatkowy zastrzyk witamin przyda się dzieciom. Jesteśmy za takimi pomysłami, tym bardziej, że od dwóch lat w naszym sklepiku nie ma chipsów i gazowanych napojów, a są za to owoce, jogurty, kanapki, soki i wody mineralne.
Co o owocowym drugim śniadaniu myślą rodzice? – Taki pomysł mógłby się sprawdzić – uważa Magda Nowak, mama dziewięcioletniego Maksymiliana. – Mój syn pewnie by zjadł jabłko, ale z doświadczenia wiem, że nie wszystkie dzieci łatwo przekonać do owoców i warzyw.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?