Szaleniec zdemolował szpital im. Jana Bożego w Lublinie

Bandyta być może będzie musiał pokryć wyrządzone przez siebie szkody. – To kilka tysięcy zł. – mówi dyrektor placówki.

26-letni Jacek K. trafił na oddział toksykologii w niedzielę mając w organizmie ponad 4 promile alkoholu.

Przez cały poniedziałek pijak trzeźwiał w spokoju, był w takim stanie, że nie miał siły podnieść się z łóżka. Bandzior nabrał energii dopiero dziś w nocy. - 26-letni Jacek K. sam odłączył się od kroplówki. Mężczyzna wyrwał ze ściany świetlówkę, przełamał na pół i wybiegł na korytarz. Z ostrym narzędziem trzymanym w ręku wbiegł do dyżurki i w ataku szału rzucił się na pielęgniarkę – mówi Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.

Bandyta zadał kobiecie kilka ciosów w rękę.

Wariat wybiegł na korytarz i wpadł do jednej z sal. Tam zaczął grozić uszkodzeniem respiratora, krzyczał też, że odłączy aparaturę, do której był podłączony jeden z pacjentów. Na szczęście nie doszło do tragedii, bo furiata powstrzymała jedna z pielęgniarek. Wściekły Jacek K. zaczął w szale niszczyć sprzęty szpitalne. Bandzior wybił podwójną szybę w jednym z okien i wyskoczył na zewnątrz w samej bieliźnie. Po kilkunastu minutach został zatrzymany przez policję na jednej z pobliskich ulic. Wariat trafił do aresztu, dziś stanie przed prokuratorem.

Dyrektor szpitala przyznaje, ze już dawno nie było takiego przypadku.

– Musieliśmy zszyć rękę naszej pielęgniarce. Straty w sprzęcie to kilka tysięcy zł -  mówi Jacek Solarz, dyrektor szpitala. – Będziemy chcieli by ten bandyta z własnej kieszeni zapłacił za nasze starty. Komendant Miejski Policji obiecał mi pomoc w tej sprawie – dodaje. Dyrektor Solarz liczy, że w tym roku w Lublinie wreszcie zacznie działać izba wytrzeźwień. Dopóki to się nie stanie wszyscy pijani będą trafiać na oddział toksykologii szpitala im. J. Bożego.