SPR gra z Warszawą

Pierwotnie spotkanie z akademiczkami z Warszawy miało zostać rozegrane 20 grudnia w Puławach. Zespół ze stolicy dopadła jednak epidemia grypy i zamiast ligowego meczu kibice w puławskiej hali MOSiR obejrzeli jedynie wewnętrzny sparing zawodniczek SPR. Mecz z AZS AWF odbędzie się dziś w Lublinie, dzięki czemu lubelscy kibice będą mogli po raz ostatni w tym roku obejrzeć w akcji swoje ulubienice.

Choć każde inne rozstrzygnięcie niż wysokie zwycięstwo mistrzyń Polski będzie dużą niespodzianką, to trener Edward Jankowski radzi, by nie lekceważyć rywalek.

– Ciężko powiedzieć, jak zaprezentujemy się po przerwie świątecznej, choć to dotyczy wszystkich zespołów. Potrzeba jednak trochę czasu, żeby z powrotem wejść w tempo meczowe, dlatego dobrze, że na początek zagramy ze słabszym zespołem. Dziewczyny będą miały okazję do ogrania się – przekonuje Jankowski.

Lublinianki treningi wznowiły w sobotę popołudniowymi zajęciami w hali.

W niedzielę trenowały raz, a w poniedziałek spotkały się dwukrotnie. Na problemy zdrowotne narzekały Magdalena Chemicz i Izabela Puchacz i to, czy zagrają z AZS AWF wyjaśni się tuż przed meczem. Podczas wtorkowego spotkania nie zobaczymy też najprawdopodobniej Kamili Skrzyniarz i Małgorzaty Roli, które dopiero wracają do gry po kontuzjach.

W drużynie z Warszawy występuje kilka zawodniczek znanych sympatykom szczypiorniaka na Lubelszczyźnie.

Iwona Pabich broniła lubelskiej bramki jeszcze za czasów Monteksu. Jeszcze niedawno w zespole rezerw grały Sylwia Marczuk i Katarzyna Nieścioruk. Czwarta z obecnych zawodniczek AZS AWF, Małgorzata Sabajtis w ubiegłym roku przez kilka miesięcy trenowała z SPR, ale ostatecznie nie została w Lublinie na dłużej. Młody zespół beniaminka na parkietach ekstraklasy radzi sobie jednak słabo, do tej pory warszawianki nie zanotowały ani jednego zwycięstwa.

W dzisiejszym meczu szansę debiutu w barwach SPR może otrzymać pozyskana z gdańskiego AZS AWFiS bramkarka Małgorzata Sadowska.