Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Spowiedź Palikota

Anna Jasińska
Anna Jasińska
Co przeczytamy w dzisiejszym blogu posła PO? Wyznanie grzechów w barwnej, literackiej formie. Przeważa oczywiście myśl polityczna.

Lista moich grzechów Anno Domini 2008

1.
Wobec Najbliższych.
Szczególnie w drugiej połowie roku miałem za mało dla nich uwagi. Zamiast chuchać na naszą miłość z Moniką i Frankiem, dzwonić uparcie do Olka i więcej gadać z Emilem, który zaczął studia, przepadłem w Sejmie i objeździe powiatowym po Lubelszczyźnie. I choć mogę sobie na sto sposobów tłumaczyć, jakimi to ważnymi sprawami się zajmowałem i usprawiedliwiać się tym, że rano o szóstej często wstawałem do Franka, a Olkowi wysyłałem książki i kilka razy na serio z nim pogadałem, a Emilowi kupiłem mieszkanie, to wiem, że w gruncie rzeczy zaniedbałem najbliższych i nie potrafiłem zachować odpowiedniej równowagi. Rewolucja październikowa w sejmie zaczęła się we wrześniu i trwała do grudnia. Niektóre ustawy jeszcze w styczniu będą przechodziły przez parlament. Wojna z Kaczyńskimi i prokuratura zabrały resztę czasu i na koniec mam uczucie, że przez te miesiące płaciłem wysoką osobistą cenę. W wymiarze prywatnym takie wybory sprowadzają się w końcu do tego czy wybieram siebie, czy wybieram innych.

2.
Wobec przyjaciół i kumpli.
Za mało myślałem o ich problemach i za mało podążałem za nimi. Odwrotnie, to od nich oczekiwałem ciągle refleksji i porady w moich, zwanych publicznymi, sprawach. I choć to dotyczy wielu, to szczególnie źle czuję się wobec Krzysztofa Cugowskiego. Najpierw urwanie głowy ze sprawami partyjnymi, potem letnie mieszkanie na Suwalszczyźnie powodowały ciągłe odkładanie naszego spotkania, a w końcu nie dopilnowałem, żeby władze sejmiku wojewódzkiego zaprosiły go na uroczystość otwarcia konkursu w sprawie Centrum Spotkania Kultur. I powstał jakiś mur między nami. A to fajny kumpel i źle mi bardzo, że się tak stało. Choć w wielu sprawach różniliśmy się, to zawsze radośnie było spotkać jego energię, autentyzm i szczególny talent w przeklinaniu. Był też jedynym człowiekiem, z którym piłem wódkę. Też szkoda! A i wobec Bronka Komorowskiego nie zachowałem się wspaniałomyślnie i niepotrzebnie publicznie domagałem się swego, zamiast poprzestać na nieformalnym nacisku.

3.
Wobec tych, którzy mnie publicznie wspierali.
Nie podziękowałem Wam dosyć, choć bez Was bym tego roku nie przetrwał w Platformie: Stefanowi, Kaziowi, Sławkowi i wielu innym – dziękuję.

4.
Wobec Kaczyńskich.
Nadmiernie atakowałem Lecha, a to przecież Jarosław jest siewcą zła i jego trzeba by więcej napiętnować. Szczególnie, że łatwiej jest atakować słabszego, a nie przynosi to wcale honoru.

5.
Wobec Elżbiety Kruk.
Miałem wprawdzie pecha, gdyż wychodziłem właśnie z toalety, kiedy tłum dziennikarzy odprowadzał ją do sejmowej restauracji u Hawełki, a podstawione mikrofony wymuszały komentarz, to jednak później mogłem sobie darować złośliwości pod jej adresem.

6.
Wobec pewnej starszej kobiety.
Przyszła do biura i chciała koniecznie, abym odkupił od niej biżuterię, bo nie ma za co żyć. Upokorzyłem ją, dając pieniądze, a nie biorąc biżuterii: nie miałem dość siły, by kupić brzydką biżuterię ani dość siły, by odesłać ją z niczym, choć oba rozwiązania byłyby lepsze.

7.
Wobec wielu innych.
W natłoku spotkań z tysiącami ludzi nie miałem dość staranności, aby zdać sobie sprawę, jak wielu zawiodłem, choć tego nawet nie wiem. Zabrakło mi cierpliwości, skromności i zwykłego uśmiechu, i nic tu nie pomoże machinalne: wszystkim nie da się dopomóc.

8. Nie wyrzuciłem Darka Piątka z lubelskiej Platformy.

9. Nie byłem na grobie ojca, nie podziękowałem Władysławowi Bartoszewskiemu za piękną kartkę, nie odpisałem dostatecznie szybko na list pewnej Profesor w sprawie księgi Żydów biłgorajskich, nie widziałem się z Henrykiem Wujcem, nie poszedłem na żadne ze spotkań do Fundacji Batorego, Res Publiki, spotkań tischnerowskich, nie byłem u profesora Hołdy w szpitalu, nie przeprosiłem osobiście Michała Zielińskiego za nieprzybycie do studia TVP Lublin i ………. wpiszcie jeszcze całą resztę spraw, bo było ich wiele. Zbyt wiele.

10. Wobec samego siebie. Przytyłem 3 kilogramy (grzech obżarstwa), za dużo piłem (opilstwa), nie skończyłem nauki francuskiego (po czterech miesiącach przerwałem), za mało medytowałem, nie dbałem o majątek (beztroska), nie zmieniłem diety na antycholesterolową, nie pisałem dziennika.

I to było na tyle, jak mawiał klasyk. - W ten sposób poseł zakończył dzisiejszy wpis na blogu onet.pl

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto