Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Speed Car Motor Lublin. Do Gniezna pojadą po 41 punktów

Krzysztof Nowacki
Wojciech Szubartowski
Po pierwszym finałowym meczu play-off 2. ligi bliżej awansu są żużlowcy Speed Car Motoru Lublin, ale przed nimi teraz mecz w Gnieźnie.

Po pierwszym meczu finału drugiej ligi pomiędzy Speed Car Motorem a Startem Gniezno uczucie radości ze zwycięstwa mieszało się z niedosytem, bo wygrana mogła być bardziej okazała. Lubelscy żużlowcy pokonali gnieźnian 50:40 i tej przewagi będą w najbliższą niedzielę bronić na torze przeciwnika.

- Chcielibyśmy więcej, ale mamy podniesione głowy i do Gniezna pojedziemy po 41 punktów. Tylko o tym teraz myślimy - zapewnia Daniel Jeleniewski. Kapitan Motoru zdobył w niedzielę najwięcej punktów, chociaż rano nie było pewne, czy w ogóle wystąpi w tym spotkaniu. Po upadku w piątkowym półfinale był bowiem mocno poobijany. - Jeszcze w sobotę byłem w szpitalu na badaniach. Próbowałem postawić się na nogi. W niedzielę pracowali nade mną doktor i rehabilitant. Tak, że naprawdę nie było mi łatwo - dodaje.

Gospodarze fantastycznie rozpoczęli zawody, bo trzy pierwsze biegi wygrali po 5:1! - Na początku pogubiliśmy się z przełożeniami. Te, których używaliśmy w meczu rundy zasadniczej na nic się nie zdały. Pierwsze biegi były próbne, potem zrobiliśmy grube korekty i zaczęliśmy odrabiać punkty - mówi Marcin Nowak ze Startu.

W ekipie Motoru słabiej tym razem pojechał Robert Lambert, który w niedzielę zdobył tylko sześć punktów. - Po upadku w pierwszym wyścigu zmienił motocykl. Później próbował go reanimować, a następnie znowu skakał z motocykla na motocykl. Na koniec defekt. To nie był jego dzień - przyznaje trener Dariusz Śledź.

„Po upadku miałem problemy z motocyklem, więc nie wyszło tak, jak chciałem. Był to mój pierwszy nieudany mecz w Polsce. Mam nadzieję, że lepiej będzie w następną niedzielę. Kibice, jak zawsze byli wspaniali” - napisał Lambert na portalu społecznościowym.

Anglik nie był jedynym żużlowcem Motoru, który w niedzielę pogubił punkty. - Wszyscy zawodnicy dawali z siebie 110 procent, ale przy tak ważnym spotkaniu, o takim ciężarze, zdarzają się również błędy. Jeśli było widać czasami brak współpracy, to dlatego, że każdy walczył na maksa - tłumaczy Śledź.

- Teraz przyda nam się kilka dni odpoczynku, bo w ciągu trzech dni mieliśmy dwa bardzo ważne mecze - twierdzi Oskar Bober. - Przyda się czas, żeby posprawdzać sprzęt i jak najlepiej przygotować się do meczu w Gnieźnie.

POLECAMY:
->> Za nami Lubelskie Święto Miodu (ZDJĘCIA)
->> Festiwal Samku w Lublinie. Pyszności w centrum miasta (ZDJĘCIA, WIDEO)
->> Rotmistrz Pilecki patronem nowego ronda w Lublinie
->> Nowy blok operacyjny w szpitalu MSWiA w Lublinie (ZDJĘCIA)

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto