- Mieliśmy sygnały od lekarzy seksuologów, że pacjenci skarżyli się na kupowane produkty, bo miały zły wpływ na ich zdrowie. Wiele z nich to suplementy diety, które mają zbliżone działanie do leków. Postanowiliśmy to sprawdzić – wyjaśnia Paweł Policzkiewicz, dyrektor sanepidu w Lublinie.
Po południu we wtorek pracownicy sanepidu, nadzoru farmaceutycznego i policjanci skontrolowali pięć sex shopów i jedną hurtownię. W trzech miejscach znaleźli suplementy diety. Chodzi np. o jadalną bieliznę, lizaki w kształcie penisów. W jednym ze sklepów był nawet sprzedawany… makaron.
– Pracownicy jednego z sex shopów nie chcieli nam pozwolić na kontrolę. Usłyszeliśmy nawet, że ktoś wyżej postawiony się nami zajmie – tłumaczy.
Teraz sanepid sprawdzi czy zgadza się skład produktów i oznakowanie oraz to czy suplementy zostały zarejestrowane. - Niektóre produkty mogły być nielegalnie sprowadzone, wtedy powiadomimy policję – zapowiada Policzkiewicz. - Sprzedaż artykułów spożywczych nieoznakowanych w prawidłowy sposób, to problem podobny do sprzedaży dopalaczy.
Wyniki kontroli poznamy w piątek.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?