Śmierć swojego kolegi przeżyli ostatnio maturzyści z II LO im. Zamoyskiego. Trzy tygodnie temu nastolatek wyskoczył z okna wieżowca, w którym mieszkał. Nie wiadomo dlaczego to zrobił.
- Powody były osobiste i nie związane z nauką – zapewnia Ryszard Kowal, dyrektor II LO. Po tym zdarzeniu, kurator oświaty nakazał kontrolę w szkole oraz sprawdzenie, jak pedagodzy rozmawiają z młodzieżą. Wizytator nie stwierdził jednak żadnych uchybień.
Jak pokazują policyjne statystyki, w Lublinie bardzo często dochodzi do samobójstw.
- W 2008 roku w naszym mieście aż 64 osoby targnęły się na swoje życie – informuje Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie. – W ubiegłym roku odnotowaliśmy cztery przypadki mniej.
- Nasze łóżka są stale zajęte – potwierdza dr Hanna Lewandowska-Stanek, ordynator Oddziału Toksykologii szpitala im. Jana Bożego. – Większość pacjentów, którzy trafiają na nasz oddział to niedoszli samobójcy – dodaje. – Połknęli dużą ilość leków i zapili je alkoholem. Część osób pije tzw. alkohole niespożywcze, czyli np. denaturat, środki czyszczące.
Coraz więcej osób w depresji i ze skłonnościami samobójczymi trafia też do szpitala psychiatrycznego w Abramowicach.
– Decydują się odebrać sobie życie z różnych powodów. Dużą rolę odgrywają czynniki ekonomiczne. W dobie kryzysu ludziom trudno jest pogodzić się z brakiem środków do życia. Brakuje im zdolności do adaptacji w świecie – ocenia dr Marek Romański, psychiatra. – Na samobójstwo częściej decydują się mężczyźni. U kobiet to raczej próba wołania o pomoc.
Mężczyźni zwykle odbierają sobie życie wieszając się. Często podejmują decyzję pod wpływem alkoholu.
– Smutne jest też to, że coraz więcej samobójców jest wśród osób młodych, nastolatków – zauważa dr Domański.
Potwierdza to nie tylko przypadek ucznia II LO im. Zamoyskiego, ale i policyjne statystyki. – Tylko w ubiegłym roku aż 22 osoby z województwa lubelskiego w wieku do 19 lat popełniły samobójstwo – infomuje Arkadiusz Arciszewski z Komendy Wojewódzkiej Policji.
Psycholog dr Ireneusz Siudem uważa, że młodzież targa się na swoje życie z powodu niedojrzałości emocjonalnej.
– W polskim systemie edukacji nacisk kładziemy jedynie na przyswajanie wiedzy. Nie ma tu w ogóle miejsca na rozwój emocjonalny – ocenia Siudem. – Sfera emocjonalna zaczyna żyć nie kontrolowana. Młodzi ludzie nie potrafią nawiązać kontaktów z rówieśnikami, próbują to zastąpić kupowaniem gadżetów, co po dłuższym czasie zamienia się w dużą frustrację – dodaje.
Problemem jest również otoczenie. – Z jednej strony mamy ten przysłowiowy „bieg szczurów”, gdzie liczy się tylko sukces i zaczyna się to wpajać już dzieciom w szkole podstawowej – tłumaczy Siudem. – Z drugiej, rodzice coraz mniej czasu poświęcają dzieciom. Z badań psychologicznych wynika, że zaledwie kilka minut dziennie. Są i takie rodziny, gdzie z dziećmi w ogóle się nie rozmawia. A efekty tego są często tragiczne.
Okiem specjalisty, dr Mariusz Gwozda, socjolog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej komentuje:
- Dlaczego na swoje życie częściej targają się mieszkańcy Polski wschodniej, trudno powiedzieć. Nie można postawić diagnozy bez głębszej analizy konkretnych przypadków. Samobójcy pozostawiają zwykle listy pożegnalne. Trzeba by dotrzeć do najbliższych osoby zmarłej oraz zapoznać się z danymi, dotyczącymi historii choroby samobójcy.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?