Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ryk motocykli na Carnavalu Sztuk-Mistrzów popsuł zabawę (list)

redakcja
redakcja
Nasz Czytelnik skarży się na ryk motocykli na Starym Mieście ...
Nasz Czytelnik skarży się na ryk motocykli na Starym Mieście ... sxc.hu
Nasz Czytelnik skarży się na ryk motocykli na Starym Mieście podczas Carnavalu Sztuk-Mistrzów - Linoskoczkowie musieli przerwać swoje występy. Niektórzy ryzykując zdrowiem - pisze pan Mirosław.

"Piszę do Państwa w związku ze skargą, niestety.

Chodzi o incydent - który być może nie był wyjątkiem - z ostatniego weekendu Carnavalu Sztuk-mistrzów. Piszę dopiero teraz, bo przebywając na urlopie, nie miałem ku temu okazji.

Pochodzę z Lublina, ale jakiś czas temu wyjechałem poza granice Polski i tam założyłem rodzinę. Na początku sierpnia tego roku wraz z moją żoną i dzieckiem odwiedziliśmy Polskę, a ja, korzystając z okazji, zdecydowałem się pokazać im też kawałek naszego miasta i regionu. Szczęśliwie się złożyło, że w tym symym czasie odbywał się w Lublinie wspomniany powyżej festiwal.

W sobotę 4. sierpnia, wstąpiliśmy z moją żoną i dzieckiem na Rynek Starego Miasta, gdzie mieliśmy zamiar pooglądać linoskoczków  występujących na linach rozwieszonych pomiędzy Trybumałem Koronnym i otaczającymi go kamienicami. Niestety naszą wizyte na Startym Mieście zepsuła nam  - jak i pozostałym obecnym tam osobom - bardzo nieprzyjemna sytuacja.

Na Rynku zaparkowanych stało kilkanaście motocykli, z nieprzerwanie pracującymi silnikami (większość o znacznej pojemności), których właściciele - jak się domyśliliśmy - oczekiwali zakończenia ślubu ich znajomych odbywającego się w Trybunale. Wkrótce para młoda rzeczywiście ukazała sie w drzwiach Trybunału na co właściciele wszystkich motocykli podkręcili obroty silników i wywołanym w ten sposób potężnym hukiem fetowali zawarty właśnie związek małżeński. Trwało to dobrych 10 minut, po czym wszyscy motocykliści na swoich wyjących maszynach oddalili się powoli ulicą Olejną.

Łatwo sobie wyobrazić konsternację i dyskomfort, które wywołała na Starym Mieście taka celebracja. Kilkaset osób - w tym dzieci - podziwiających na Rynku występy linoskoczków i odpoczywających w pobliskich kawiarnianych ogódkach zostało ogłuszonych, cześć z nich uciekło w popłochu, mieszkańcy i pracownicy okoliczych lokali pochowali się za zamknietymi drzwiami i oknami, a sami linoskoczkowie zmuszeni byli przerwać swoje występy - niektórzy ryzykując zdrowiem.

Jeśli chodzi o mnie i moją rodzinę, to zepsuło nam to cały dzień. Domyślam sie, że podobnie poczuło sie przynajmniej kilkadziesiąt innych osób. Ale nie chcę tutaj wylewać żalów, więc spróbuję podsumować tylko to, o co mi tak naprawdę chodzi.

Zacznę jednak od tego, że: nie chcę być typem przyjezdnego, który domaga się, żeby wszędzie było tak przyjemnie, jak u niego; lubie jazdę zarówno samochodem, jak i motocyklem i wiem, ze wsród motocyklistów - tak, jak wśród nas wszystkich - są fajni ludzie i idioci, są też ludzie poważni i lekkomyślni - i nikt tego nie zmieni; również jako "zmotoryzowanemu", podoba mi sie pomysł udostępniania cennych przestrzeni miejskich wyłącznie pieszym i wierzę, że symbioza rucho pieszego i kołowego w mieście jest możliwa; sam brałem ślub - zresztą niedawno - i wiem, że jest to jedyna w swoim rodzaju okazja do świętowania, a ja też lubię się bawić - czasem i głośno.

Niemniej jednak wierzę, że wolność, którą chyba wszyscy chcielibyśmy sie cieszyć to zarówno prawo do zabawy i robiena tego, co sprawia nam przyjemność, jak i odpowiedzialnośc oraz wzajemny szacunek - że nie wspomnę o przestrzeganiu prawa.

W związku z powyższym bardzo chciałbym usłyszeć od któregokolwiek z adresatów odpowiedź na nastepujące:

- czy opisany powyżej przypadek był odosobniony, czy może odwiedzając Lublin w przyszłości mam sie spodziewać podobnych "atrakcji"?; czy jest jakikolwiek sposób na uniknięcie lub ograniczenie podobnych sytuacji?
- czy wjazd na rynek takiej ilości pojazdów jest jakoś kontrolowany?
- czy hałas na rynku - i każda inna aktywanośc zakłócająca porządek - jest w jakiś sposób kontrolowana?
- jak są egzekwowane przepisy odnoszące sie do dwóch powyższych?
- czy w zwiazku z odbywającymi sie w Lublinie festiwalami i zwiększonym ruchem turystów zwiększona zostaje też obecność i aktywaność Straży Miejskiej i Policji (na Rynku w trakcie całego zdarzenia nie widziałem ani jednego policjanta lub strażnika)?

Wiem, że mieliscie juz Panstwo do czynienia z podobnymi zazaleniami, więc nie będę przynudzać i kończę. Bardzo byłbym jednak wdzięczny, jeśli ktokolwiek z Państwa pofatygował się z odpowiedzią - bo mi zalezy na tym, zeby w Lublinie bylo lepiej... bo chciałbym wracać jeszcze do Lublina, ale nie do takiego, w którym turystów i pieszych się terroryzuje a przestrzeń publiczną można sobie zawłaszczyć.

Z wyrazami szacunku,

Milosz Tarkowski

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto