Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Dominikiem Płazą, nowym napastnikiem Motoru Lublin

Redakcja
Z Dominikiem Płazą, nowym napastnikiem Motoru Lublin, rozmawia Marcin Puka.

Zimą trafił Pan z fińskiego Kemi Kings do Motoru Lublin. Jak do tego doszło?
Oferta z Motoru pojawiła się w ostatniej chwili. Mój poprzedni klub znalazł się w olbrzymich tarapatach finansowych i postanowiłem rozwiązać umowę. Miałem kilka ofert z fińskiej ekstraklasy, ale nie było konkretów. Nie mogłem dłużej czekać, ponieważ mogłem zostać na lodzie. Przyjechałem na sparing Motoru i widocznie spodobałem się sztabowi trenerskiemu lublinian.

Jest Pan zadowolony z przeprowadzki?

Tak. Podpisałem roczny kontrakt, ale niewykluczone, że zostanę tu dłużej. Wszystko zależy ode mnie. Jeżeli się sprawdzę, to być może działacze i trener Bogusław Baniak, przedłużą ze mną umowę. Czas na stabilizację, ponieważ grałem już w kilku klubach, ale nie były to jakieś wielkie kluby, żeby związać się z nimi na dłużej (25-letni piłkarz grał m.in. w Lotniku Kościelec, HEKO Czermno, Pelikanie Łowicz, czy Miedzi Legnica - red.). W Lublinie ma powstać nowy stadion, dużo pomaga miasto, więc czemu nie? Tak duże, piękne miasto, jak Lublin i klub z takimi tradycjami, jakim jest Motor, zasługuje na grę, przynajmniej na zapleczu ekstraklasy. Wiem, że nasza sytuacja jest ciężka, ale zrobię wszystko, żeby pomóc chłopakom w uratowaniu pierwszej ligi. Trener Baniak to duży autorytet polskiej piłki i to też miało znaczenie, przy zmianie klubu.

Debiut z Sandecją Nowy Sącz był nieudany. Przegraliście 1:4, a Pan nie trafił do pustej bramki z zaledwie dwóch metrów. Śniła się Panu ta akcja po meczu?
Oczywiście. To nie był sen, lecz koszmar. Byłem na siebie zły, ale bramkarz Sandecji zachował się rewelacyjnie. Jednak pretensje mam do siebie. Mam nadzieję, że w kolejnych meczach zrehabilituję się i strzelę dużo goli.

Sparingi podczas obozu przygotowawczego w Austrii pokazały, że potraficie grać w piłkę. Dlaczego więc nie wyszło w lidze?
Gry kontrolne w naszym wykonaniu wyglądały całkiem nieźle. Nie graliśmy z jakimiś wielkimi zespołami, ale widać było, że gra nam się klei i w lidze powinno być tak samo. Nie wiem, dlaczego zagraliśmy tak źle. Wyszliśmy na to spotkanie bardzo zmotywowani. Balon był tak napompowany, że pękł. Opanował nas jakiś paraliż, za bardzo chcieliśmy wygrać. A jak się bardzo chce, to potem zazwyczaj nie wychodzi.

Teraz przed Wami wyjazdowa potyczka z Dolcanem w Ząbkach. Presja będzie mniejsza?

Chyba nie. Chcąc jeszcze mieć szansę na utrzymanie, musimy wygrywać każdy mecz. Jednak sądzę, że w Ząbkach nastąpi przełamanie. Zamierzamy pokazać dobrą piłkę, a przy okazji zdobyć trzy punkty. To będzie dedykacja dla naszych kibiców za fantastyczny doping. W Ząbkach nie chcemy ich ponownie zawieść. Jednak zapowiada się ciężka walka, ale nie pękniemy. Druga połowa meczu z Sandecją, dała nam dużo optymizmu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto