Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozkochała Lublin w cyrku: Rozmowa z Joanną Reczek

Ewelina Krawczyk
Ewelina Krawczyk
fot. Magda Martyniuk
- Cyrk to nie obciach, to może być sztuka najwyższych lotów - kreatywna i ambitna, przekazująca emocje, pytająca o wartości - mówi organizatorka zeszłorocznej Europejskiej Konwencji Żonglerskiej, prezeska Fundacji Sztukmistrze, laureatka Żurawia w kategorii "animator kultury", pomysłodawczyni konkursu "Open Stage". Szkoli, żongluje - marzy, żeby połączyć to w ramach szkoły cyrkowej w Lublinie, już teraz wraz z Fundacją uczyniła to miejsce stolicą polskiego Nowego Cyrku. Słowna żonglerka z Joanną Reczek tuż przed największym lubelskim festiwalem, Carnavalem Sztukmistrzów.

1 200 000 zł - niezłe kieszonkowe na cyrk. Kiedy i jak zrobiliście z Fundacją wydarzenie na tak ogromną skalę, czyniąc festiwal cyrkowy najważniejszym w kalendarzu lubelskich imprez kulturalnych?
Dyskusję o pieniądzach na kulturę łatwo sprowadzić do narzekań, ile tysięcy złotych możnaby zamiast tego wydać np. na budowę przedszkoli. Ale prawda jest taka, że miasto i jego mieszkańcy potrzebują dobrych imprez kulturalnych, a te zwyczajnie kosztują. Carnaval sprawdził się jako impreza - wizytówka Lublina, i nie jest to niczyja fanaberia, tylko trzeźwa ocena sytuacji - w ten cyrk warto inwestować!

Pisali już w gazetach, w Internecie, powiedzieli werdykt... A czym, Twoim zdaniem, zasłużyłaś na Nagrodę Żurawia?
Dla mnie to nagroda przede wszystkim za wytrwałość. Zaczynaliśmy od małych warsztatów, raz w tygodniu. Uczestnicy często się zmieniali, bo jak to studenci, po magisterce wyjeżdżali. Trudno też było o stałą kadrę prowadzących warsztaty. Ale mnie tak ten świat nowego cyrku zafascynował, że nie wyobrażałam sobie, bym mogła go zostawić i zająć się "poważnym zawodem", mimo że ukończone dwa kierunki studiów dawały taką perspektywę. I teraz mam tę satysfakcję, że byłam w grupie osób, które przez swoje zaangażowanie i właśnie wytrwałość sprawiły, że z wąskiego grona miłośników żonglerki powstało duże środowisko, które w pewien sposób zmieniło Lublin.
No i chyba to również nagroda za Europejską Konwencję Żonglerską, czyli moje największe dotychczasowe wyzwanie. Kiedy zaczynałam zajmować się nowym cyrkiem i byłam na swoim pierwszym EJC, nawet nie przeszło mi przez myśl, że za kilka lat będę organizować takie wydarzenie w Lublinie. Kiedy później stanęłam przed tym zadaniem, ogromnie się bałam, że mamy za mało doświadczenia, że się nie uda, że będzie klapa. To mnie mobilizowało do pracy - no i okazało się, że daliśmy radę, że EJC w Lublinie odniosło sukces, a Lublin dołączył do Europejskich Stolic Nowego Cyrku. Jest z czego być dumnym.

Znasz żonglerów z przeróżnych części świata, jest się od kogo uczyć - to wpływa na Twoje umiejętności kuglarskie?
Tak! To jedna z tych stron nowego cyrku, którą lubię najbardziej - dzielenie się swoimi umiejętnościami. Niektórzy uczą się z filmów na youtube, ale dla mnie właśnie konwencje żonglerskie i bezpośrednie spotkania z innymi żonglerami są najbardziej rozwijające. Od Anglików można uczyć się passingów, od Niemców techniki, od Francuzów żonglerskiej poezji. Pozytywna energia tych spotkań sprawia też, że uczę się dużo szybciej niż podczas indywidualnych treningów.

Skąd ta pasja? Będąc małym dzieckiem nie bałaś się niedźwiedzi, słoni i clownów? A może tak i właśnie dlatego cyrk Joanny Reczek jest nowy, teatralny, opowiedziany?
Co ciekawe, jako dziecko byłam tylko raz w cyrku i nie zrobił on na mnie wyjątkowego wrażenia. Ale potem - już na studiach pojechałam jako tłumaczka na obóz cyrkowy dla dzieci, gdzie poznałam dwóch fantastycznych trenerów z Niemiec, z którymi współpracuję do dziś. Nauczyłam się żonglować, pojechałam na pierwszą konwencję i zobaczyłam, że istnieje niesamowity świat nowego cyrku, o którym dotąd nie miałam pojęcia. Że cyrk to nie obciach, że to może być sztuka najwyższych lotów - kreatywna i ambitna, przekazująca emocje, pytająca o wartości - a przy tym niesamowicie atrakcyjna dla oka i dostępna dla wszystkich. Niestety, w Polsce sztuka cyrkowa wciąż jest postrzegana przez pryzmat cyrków tradycyjnych, ale wierzę, że to będzie się zmieniać.

Napisano o Tobie: "Należy do inicjatorów środowiska Nowego Cyrku w Lublinie ". Sama mówiłaś o tym, że chcesz, by Lublin stał się stolicą Nowego Cyrku. Jakie ma szanse, co planujecie? Jaka jest przyszłość cyrkowego Lublina z dowodzoną przez Ciebie Fundacją Sztukmistrzów?
Myślę, że na pewno w Polsce już taką stolicą jest. Nie ma innego miasta, gdzie środowisko nowego cyrku byłoby tak liczne i tak silnie wpisane w krajobraz kulturalny. Oczywiście daleko nam do Berlina czy Tuluzy, ale chcemy się rozwijać - do tego potrzebujemy stałego, odpowiednio wyposażonego miejsca treningowego i sali widowiskowej. Wszystko idzie w dobrym kierunku, choć powoli. Wkrótce ruszamy z warsztatami "master class", prowadzonymi przez gwiazdy nowego cyrku dla młodych, początkujących artystów oraz z comiesięcznymi variete - widowiskami artystycznymi. Marzymy o szkole cyrkowej z prawdziwego zdarzenia. I wierzę, że nam się to uda.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto