Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rowerem po śladach historii na Lubelszczyźnie

Redakcja
Przejechali setki kilometrów, by zebrać wspomnienia mieszkańców pamiętających Akcję Burza. Mowa o ludziach, którzy poznają historię regionu.

Z Lublina wyruszyli 31 lipca. – Do osób ze Stowarzyszenia Homo Faber dołączyli strażacy z Ochotniczej Straży Pożarnej w Międzyrzecu Podlaskim i było nas trzynascioro – mówi Aleksandra Gulińska z Homo Faber.

I dodaje: – Wyprawa trwała do 10 sierpnia. Pojechaliśmy rowerami wzdłuż Bugu, by zebrać wspomnienia mieszkańców pamiętających Akcję Burza. To historia z 1938, gdy w ciągu lata zburzono ponad 120 świątyń prawosławnych w całym województwie. To najciemniejsze karty w naszej historii, do dziś niemalże nieznane. Akcja była wymierzona przeciwko obywatelom wyznania prawosławnego, których chciano na siłę spolonizować.

Już pierwszego dnia mieli kłopoty. – Mieliśmy w sumie mało czasu i 15 miejscowości do przejechania. Chcieliśmy zacząć od Terespola, ale się nie udało. Z Lublina do Terespola pojechaliśmy pociągiem, by nie tracić czasu na przejazd. Rowerowy "rajd” miał zacząć się od tamtych miejscowości – opowiada Gulińska.

Dodaje: – Pojawił się problem... bo nie wysiedliśmy na stacji w Terespolu, ale w Małaszewiczach. Wszystko dlatego, że zobaczyłam tamtejsze bloki przy stacji PKP i krzyknęłam: "Wysiadamy, bloki wyglądają, jak w Terespolu”.

Dziennie grupa pokonywała od 20 do 90 kilometrów. Jak wyglądała trasa? Terespol – Kostomłoty–Kodeń –Międzyleś–Kolorówka –Świerże–Kryłów–Dołhobyczów.

- Nie nocowaliśmy w każdym z tych miejsc, bo mieliśmy tzw. bazy wypadowe. Dzięki miejscowym władzom mogliśmy spać w szkołach czy świetlicach – mówi Ola.

Z Małaszewicz wybrali się prosto do Kostomłotów. – Tu mieliśmy pierwszy postój; w remizie. Przyzwyczajeni do luksusów, musieliśmy zderzyć się z rzeczywistością. Nie było żadnej łazienki, tylko zlew z zimną wodą i kilkanaście osób, które musiały jakoś się umyć. Kolejne miejscowości i trudne pytania: W której remizie jestem? Gdzie jest zlew?

Ale już od pierwszego dnia zabrali się do pracy. – Chwila odpoczynku i poszliśmy rozmawiać z ludźmi. Trafiliśmy na odpust w Kostomłotach. Trudno dowiedzieć się wszystkiego od razu. Nie wszyscy chcą mówić o przeszłości tej ziemi. Wysiedlenie to temat tabu. Część nie chce o tym rozmawiać, a część tego nie pamięta. To, co nas zdziwiło najbardziej podczas tej wyprawy, to odkrycie pewnej zależności - mówi Ola.

- W większości wsi prawie każdy ma "dziurę” w swojej historii wywołaną akcją polonizacyjną – dodaje Ola. – Pamiętam, jak zapytaliśmy jedną z mieszkanek o tamte czasy. Nie chciała z nami w ogóle rozmawiać. Robiliśmy kilka podejść, ale odmawiała za każdym razem. W końcu coś się stało i ta pani po prostu "wybuchła”. Zaczęło się! Usłyszeliśmy wspomnienia pełne emocji.

Podczas wyjazdu dziwiło ich wiele. – Szokiem dla nas było to, że w tak małej miejscowości, jak Kostomłoty, może być aż tyle wyznań obok siebie. Żyją tu protestanci, katolicy i prawosławni. Zdarza się, że taka religijna różnorodność pojawia się pod jednym dachem – opowiada nasza bohaterka.

Tegoroczny projekt Homo Faber, to nie pierwszy pomysł na odkrywanie ciemnych kart w historii. Wcześniej stworzyli m.in. objazdowe kino w małych miejscowościach, pokazujące historię mieszkańców.

– Zawsze czuliśmy się źle, bo "transakcja” była jednostronna. Mieliśmy poczucie, że tylko bierzemy od naszych rozmówców. Słuchamy ich trudnych historii, a nie dajemy właściwie nic w zamian – wyjaśnia Aleksandra.

– W tym roku nastąpił mały przełom. Naszym trzecim przystankiem był Międzyleś. Plan był taki: jedziemy tam na jeden dzień, słuchamy historii i dalej w trasę. Hmmm… w sumie zostaliśmy dwa dni. Trafiliśmy na żniwa. Męska część naszej ekipy zabrała się do pracy. Nareszcie poczuliśmy, że możemy dać coś w zamian za opowieści - dodaje.

Parę razy było dość niebezpiecznie. – Zdarzyło nam się zaliczyć parę drobnych wypadków. Wystarczy zapatrzyć się na niesamowite krajobrazy i kraksa gotowa – śmieje się Ola.

Jak podsumować tyle dni i tyle wrażeń? – Zebraliśmy sporo materiału. Wszystko można przeczytać na stronie Homo Faber. Mamy nadzieję, że w pewien sposób udało się odkryć trochę trudnych historii. Z zebranych historii chcemy przygotować scenariusze lekcji dla szkół. Trafią prawdopodobnie do dzieci z miejscowości, które odwiedziliśmy – podsumowuje Ola.

Na stronie internetowej Homo Faber są już filmy i relacje, jakie udało się zebrać podróżnikom. Teraz trwają prace nad scenariuszem specjalnej lekcji.
Autor tekstu: Aleksandra Antonowicz

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto