Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Remontują teatr kosztem Starego Miasta?

Maciek Zieliński
Maciek Zieliński
Codziennie uliczkami Starego Miasta przetaczają się ciężkie auta wyładowane gruzem. Specjaliści nie mają wątpliwości: ma to zgubny wpływ na budynki, a także na mieszkańców.

- Ciężkie Scanie codziennie przejeżdżają nad podziemnymi tunelami koło trybunału, to niedopuszczalne! – alarmuje mieszkaniec Starego Miasta, konserwator zabytków, niezwiązany z lubelskim magistratem. Woli pozostać anonimowy. – Oglądam to codziennie z okna, jeżdżą ul. Rybną, która jest szczególnie zagrożona właśnie przez ciężki ruch samochodowy. Jestem przekonany, że przekraczają dopuszczalne normy.

Zgodnie z przepisami na Stare Miasto mogą wjeżdżać samochody, których tonaż nie przekracza 3,5 tony. W przypadku samochodów dostawczych dopuszczalny ciężar to 8 ton. – Zgodnie z pozwoleniem wydanym firmie Arcus, pojazdy bezwzględnie nie mogą przekraczać tej normy – mówi Anna Adamiak, z-ca dyrektora Wydziału Dróg i Mostów Urzędu Miasta. – Nie dostaliśmy od konserwatora zabytków żadnych obostrzeń odnośnie trasy podziemnej.

Specjaliści nie mają wątpliwości. – Włos mi się jeży na głowie, gdy słyszę, że tego typu pojazdy są wpuszczane na Stare Miasto. Rozumiem, że przy remontach jest to nie uniknione, ale warto by się zastanowić nad alternatywnym rozwiązaniem. Jeśli wykonawca nie przestrzega norm zawartych w pozwoleniu, to moim zdaniem to jest sprawa dla prokuratora – stwierdza Robert Lenarcik, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
 
 

Urzędnicy przyznają, że problem nie jest im obcy. – Zawsze są z tego powodu kłótnie, bo wykonawcy chcieliby prowadzić prace jak najmniejszym kosztem. Wywozić jak najwięcej i jak najtaniej – przyznaje Adamiak. – Staramy się to kontrolować, zawsze żądamy wykazu pojazdów, próbujemy wymuszać na firmach remontowych wożenie gruzu mniejszymi porcjami.

 

W tej chwili w teatrze nadal trwają prace przy umacnianiu fundamentów, ścian i stropów. W okolicy sceny robotnicy wybrali ziemie na głębokość 7 metrów. Urobek archeologiczny jest dokładnie badany, ale znaczna część to gruz, który kończy na wysypiskach w okolicach Lublina. Z placu budowy wyjechały już setki ton. Kierownik robót uważa, że przy tego typu pracach korzystanie z ciężkich pojazdów jest po prostu nie uniknione. – Moglibyśmy się cofnąć do metod średniowiecznych i wozić gruz taczkami, ale nie wiem czy wtedy, by nam życia starczyło. Staramy się ograniczać liczbę kursów, a przez to być jak najmniej uciążliwi dla mieszkańców – stwierdza Jerzy Berna. – Mamy pozwolenie od miasta na wszelki rodzaj transportu. Staramy się trzymać tych u uzgodnień.

Wykonawcę bierze w obronę Ewa Kipta, specjalista od rewitalizacji z lubelskiego magistratu. – Jak się nic nie robi to źle i teraz jak remontujemy też źle. Wiadomo, że jest to uciążliwe. Ale trzeba się zastanowić, co lepsze: roboty budowlane czy ruina zamiast teatru. – Przyjrzę się temu uważnie, bo oczywiście przy takich pracach bywa to nieuniknione, ale nie można narażać architektury Starego Miasta - mówi Dariusz Kopciowski, zastępca wojewódzkiego konserwatora zabytków w Lublinie.

mz

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto