Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Recenzja spektaklu "Zwierzątka małe zwierzenia"

beatazet
beatazet
W ramach akcji "Relacja za akredytację" udałam się na spektakl ...
W ramach akcji "Relacja za akredytację" udałam się na spektakl ... Mat. prom.
W ramach akcji "Relacja za akredytację" udałam się na spektakl "Zwierzątka małe zwierzenia". Moje wrażenia możecie przeczytać poniżej.

Recenzja powstała w ramach akcji "Relacja za akredytację". Dziękujemy!


„Czasami jestem sobą, a czasami jestem sową”- to piosenka, która łatwo wpada w ucho, a którą zapamiętałam z niesamowitego spektaklu pod tytułem „Zwierzątka małe zwierzenia”.

Oprócz piosenek, które bawiły zwłaszcza młodszą część wypełnionej po brzegi widowni, warto zwrócić uwagę także na dekoracje (skromne, ale na „listkach” pojawiała się gra świateł, która pokazywała zmieniające się pory roku) lub na treść piosenek (np. tekst piosenki lub owoce, występujące w tekście).

Kostiumy były bardzo pomysłowe – nie tylko czapki imitujące charakterystyczne cechy zwierzęcia, ale także np. ogon u wiewiórki czy pióra u puchacza, którymi potrząsał.

Każde zwierzę charakteryzowało wybrane cechy. Jeż był mądry. Gdy uciekło mu poczucie szczęścia, poszedł go szukać z pomocą niedźwiadka. Wiewiórka ciągle chciała być w centrum uwagi. Ryś był traktowany jak król, ale gdy ukradł jeżykowi i niedźwiedziowi zapasy, postraszono go armatą i przyznał się do błędu. Oddal, co ukradł.

Świstaka właściwie nie widziałam, bo siedział z tylu i grał na gitarze, borsuk odpowiadał za światła i nagłośnienie, a także inne sprawy techniczne. Mysz pojawiła się symbolicznie, z pytaniem czy nie przeprowadziliby się do Chin z ukochanego lasu i przedstawiła warunki życia w Chinach, ale oczywiście zwierzątka nie chciały.

Pies miał być paradoksalnie negatywną postacią, ale coś mu nie wyszło... Raczej był smutny, że nie ma przyjaciół i nie chciał być samotny, dlatego gdy zając wleciał do jego bajki, chciał go poczęstować herbatą, a wiewiórka i niedźwiedź nie do końca mogli go skrzywdzić. Puchacz był melomanem i pojawiał się na każdą muzykę, piosenkę, bo uwielbiał słuchać. Opowiedział, jak to kiedyś bywał na licznych spektaklach, a wiewiórka naśmiewała się, że „zawsze przychodzi”.

Najlepszą i najbardziej charakterystyczną postacią był zając, który grał prawie we wszystkich scenach. Na początku był tchórzem, ale walczył z tym. Poszedł nad Czarną Głębię i chciał skoczyć, jednak chór odparł, że nie każdy jest jednakowy i skoro zdecydował się na taki krok, to jest wyjątkowy, nie może się dłużej bać. I od tej pory był dzielny: nie bał się puchacza, ani psa...Wybrał się nawet na Gwiazdę wraz z wiewiórką, która się wdrapała, ale on utknął i inni go ratowali...

To krótkie streszczenie. Nie zawiera wszystkich scen, ale niektóre, wybrane. Zwierzątka, mimo dzielących je różnic, próbują się ze sobą dogadać i zaakceptować swoja inność. Mają taki morał, ale każdy może znaleźć w nich jeszcze setkę innych np. uwierz w siebie, czy walcz o swoje...

Podsumowanie niech będą słowa dziecka po zakończeniu spektaklu: „Skończyło się, szkoda...” Uważam, że każdy znajdzie w tym spektaklu coś dla siebie. Teoretycznie większość widzów to dzieci, jednak na „listkach” dostrzegłam także odniesienia do sytuacji politycznej, zwolnień itp.

Dlatego z czystym sumieniem mogę polecić ten spektakl wszystkim, którzy chcą się przez ponad godzinkę oderwać od ponurej rzeczywistości.



Zobacz także:

Spektakl, który warto zobaczyć: "Zwierzątka, małe zwierzenia" [Relacja za akredytację]
od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto