Radni zmienią przepisy o tym, jak i gdzie będzie można handlować alkoholem

Zdaniem radnych uchwała jest przestarzała i nie nadąża za rzeczywistością. – Jej zapisy są trudne w stosowaniu i niejasne – mówi radna Jadwiga Mach przewodnicząca Komisji Rodziny działającej w Radzie Miasta.

Paradoksy są co najmniej dwa.

Przepisy zakazują wydawania zezwoleń punktom sąsiadującym z obiektami chronionymi takimi jak np. kościoły lub szkoły. – Ale zdarza się, że działka takiego obiektu ma nawet pół hektara i graniczący z nią lokal nie dostanie zezwolenia, choćby leżał 300 metrów od wejścia do szkoły – podkreśla Mach. – Ale po drugiej stronie ulicy, naprzeciw wejścia do szkoły sklep z alkoholem może działać, bo bezpośredniego sąsiedztwa nie ma – dodaje radna. Jako przykład wskazuje liceum przy Lipowej.

– Tak rzeczywiście jest – przyznaje Ryszard Gajewski, zastępca dyrektora zajmującego się zezwoleniami Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta.
Radni chcą, by liczyło się nie sąsiedztwo, ale odległość od szkoły. Koncesji nie dostałby punkt leżący bliżej niż 50 m od obiektów chronionych. – Trzeba by tylko bardzo precyzyjnie określić zasady mierzenia tej odległości – zastrzega Gajewski.

Paradoks drugi, czyli przymykanie oka.

Choć nie wolno sprzedawać alkoholu np. tuż przy samym kościele, to przy Królewskiej działa sklep z mszalnym winem. Działa, bo to wyodrębniona nieruchomość. – Jako pierwszy zastosował ten kruczek i od tamtej pory wielu przedsiębiorców nagminnie go stosuje – stwierdza Andrzej Szerlak, dyrektor wydziału. Na tej zasadzie działa m.in. staromiejski pub Gramoffon mieszczący się w tym samym budynku, co przedszkole.

– Gdyby rygorystycznie przestrzegać uchwały część lokali na Starym Mieście nie mogłoby działać – mówi radna Mach. Komisja proponuje uznać Stare Miasto za specjalną strefę z regułami łagodniejszymi niż w całym mieście.