Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Qube i Mr. Hyde w Klubie Graffiti w Lublinie: Rock z wykopem [Relacja za akredytację]

SiakaJa
SiakaJa
Poniedziałkowy wieczór w Graffiti był idealny dla fanów ciężkich brzmień. Relację z koncertów napisała Dziennikarka Obywatelska - SiakaJa.

Zestaw grup występujących tego wieczoru do końca nie był pewny. Stało się tak za sprawą zmiany planów koncertowych zespołu Votum. Nie we wszystkich miastach na trasie będzie towarzyszył on Qube’owi m.in. zabrakło go w Lublinie. Ostatecznie na scenie pojawiły się trzy inne zespoły występujące przed gwiazdą wieczoru: Ultimate Universe, Whiterose, Mr. Hyde.

Publiczność umiarkowanie dopisała.

Można by rzec, nie było problemu z wolną przestrzenią. Dawało to oczywiście pewne korzyści zgromadzonym. W końcu, im mniejszy tłok, tym spokojniej można się przemieszczać po salach klubowych, a także „pogować” z większym rozmachem. Ale jednocześnie zdecydowana większość przybyłych uległa tak zwanej krępacji. Na twarzach widoczny dylemat - wyjść na środek i poskakać, czy zaczekać aż inni się odważą? I nawet kiedy przy przedostatnim kawałku zagranym przez Mr. Hyde, kilku śmiałków wkroczyło wreszcie pod scenę, reszta dołączyła do nich dopiero wtedy, gdy znalazł się na niej długo wyczekiwany Qube.

Występujące zespoły miały lekki obsuw. Gwiazda wieczoru wychodzi na scenę przed godziną 23 – czytaj: Co najmniej kilku odpuściło sobie, decydując się na pogoń za ostatnim autobusem. Sam front men Qube’a zauważył pewne ubytki w publiczności, dziękując obecnym, że wytrwali do końca.

Zespoły, które spotkały się z najlepszym odbiorem ze strony publiczności to Mr. Hyde i oczywiście Qube.

Pierwszy z nich zaprezentował nieco bardziej rockowo-melodyjne granie, choć nadal ze zdrowym kopem. Dodatkowo, widoczne zgranie zespołu i ciekawa kreacja artystyczna jego członków, składały się na atrakcyjną, angażującą słuchacza całość.

Zaś największą zasługą Qube’a, już w chwilę po pojawieniu się na scenie, było wyraźnie widoczne poruszenie wśród zachowawczej dotychczas publiczności. Wreszcie można było poczuć energię, która nie pozwalała pozostać obojętnym. Choć muzykę Qube określiłabym jako nazbyt, jak dla mnie, depresyjną, to jednocześnie chylę czoła przed profesjonalną grą jego członków i charyzmą Perły (Daniel Gielza), który śpiewa dosłownie całym sobą.

Wiem, progresywny rock taki już jest i taki być musi, ale nie każda formacja potrafi tak skutecznie zarażać publiczność emocjami, poruszać do głębi, zmuszać do zdecydowanej reakcji. Musiałam wstać, musiałam popłynąć wraz z tymi dźwiękami, mimo niepokoju, który we mnie wzbudziły. Tak, ten zespół w pełni zasługuje na zdobyte dotychczas wyróżnienia i kolejne, jakie niewątpliwie przed nim, a także na uznanie szerokiej publiczności, do której, z tak wielkim potencjałem, ma szansę dotrzeć. Przy czym, musi to być publiczność wymagająca, która nie chadza na skróty, szukająca ciężkich brzmień, o niezwykłe emocjonalnej głębi.

**Recenzja wystawy i zdjęcia powstały w ramach akcji

"Relacja za akredytację"

! Ty też możesz zostać Dziennikarzem Obywatelskim MM Lublin!**

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto