Już Japończycy i Amerykanie udowodnili, że przyłbice nie są skuteczne. Zwłaszcza, że koronawirusem zarażamy się także przez aerozole, znacznie mniejsze od kropel, a te utrzymują się w powietrzu wiele godzin i swobodnie przemieszczają przestrzenie.
Teraz Ministerstwo Zdrowia przymierza się do wprowadzenia rozporządzenia zakazującego noszenia przyłbic, wskazując, że nie chronią przed zakażeniem. Dopuszczalne będą tylko maseczki materiałowe i chirurgiczne oraz z filtrem. Koniec eż z szalikami, chusteczkami czy kominami.
POZNAJCIE DOWODY NA NIESKUTECZNOŚĆ PRZYŁBIC W WALCE Z KORONAWIRUSEM
ZOBACZCIE W GALERII ZDJĘCIOWEJ
Przyjrzyjmy się faktom. Pierwszy raz szkodliwe działanie aerozoli stwierdzono to po tym jak doszło do ogniskowego zakażenia ponad 31 osób i dwóch zgonów wśród członków chóru Skagit Valley Chorale ze Seattle po trwającej dwie godziny próbie. Śledztwo wykazało, że chórzyści przestrzegali wszystkich zabezpieczeń: maski, dezynfekcja, dystans. Naukowcy orzekli wówczas, co potem potwierdziła Światowa Organizacja Zdrowia, że koronawirus rozprzestrzenia się też przez aerozole. Do zdarzenia doszło w marcu tego roku, czyli na początku pandemii.
Aerozol ze względu na swe właściwości fizyczne może przemieszczać się na duże odległości i przede wszystkim długo unosić się w powietrzu i głębiej wnikać do płuc. By go "wyprodukować" nie musimy śpiewać, kichać, rozmawiać. Wystarczy, że oddychamy, bo gdy jesteśmy zakażeni to tylko to wystarczy, by wypuścić wirusa na zewnątrz. Warto przytoczyć tu artykuł prestiżowego czasopisma "Science", w którym naukowcy stwierdzili, że wdychanie powietrza z wirusem jest główną drogą zakażenia covidem. W postaci aerozolu koronawirus w powietrzu może się utrzymywać nawet 3 godziny