W ciągu dziesięciu dni instalacja elektryczna w bloku paliła się cztery razy. Pierwszy raz, 7 czerwca ogień pojawił się w jednym z mieszkań. Potem paliły się liczniki na klatkach schodowych.
Spółdzielnia Mieszkaniowa Czechów od początku podejrzewała, że przyczyną pożarów nie są usterki techniczne, bo elektryka w bloku była wymieniana kilka miesięcy temu. Zleciła więc przebadanie instalacji lubelskiemu oddziałowi Stowarzyszenia Elektryków Polskich.
– Otrzymaliśmy ekspertyzę, z której jednoznacznie wynika, że wykluczone jest, aby pożary działy się wskutek błędów wykonawczych lub zastosowania niewłaściwych materiałów w instalacji. Przyczyną zwarć nie były roboty wykonywane na początku roku – mówi Sławomir Osiński, prezes zarządu spółdzielni. – Ta opinia kończy się ciekawą kwestią. Nie wyklucza się w niej ingerencji osób trzecich – dodaje.
O tym, czy w bloku rzeczywiście grasował podpalacz dowiemy się z policyjnego śledztwa. – Z niecierpliwością czekamy na wyniki – mówi Osiński.
Spółdzielnia naprawiła już spalone instalacje, a w bloku zamontowała monitoring.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?