Protest rozpoczął się punktualnie o godzinie 8 rano. – Po dwudziestu pięciu latach pracy mam 2 tys. brutto pensji zasadniczej. Nikt mi nie wmówi, że to dużo – mówiła Elżbieta Rot z oddziału anestezjologii.
Razem z nią protest rozpoczęło ponad sto sióstr. – Chcemy tylko przyzwoicie zarabiać – tłumaczyła Teresa Żak, szefowa związku zawodowego pielęgniarek w Szpitalu Wojskowym – Zarabiamy mniej niż nasze koleżanki z innych placówek. Tak dalej być nie może – dodała.
Pielęgniarki zażądały 500 zł podwyżki, szefostwo placówki nie chce dać więcej niż 300 zł
– Możliwości płacowe szpitala zostały wyczerpane. Już w styczniu wypłaciliśmy pielęgniarkom po 200 zł. Teraz jesteśmy gotowi przelać na ich konta po 300zł. Na więcej po prostu nas nie stać – tłumaczył Zbigniew Kędzierski, komendant szpitala i zapowiedział, że jeśli strajk pielęgniarek się przedłuży, będzie musiał przyjąć nowy personel.
A co o sytuacji myślą pacjenci?
– Podobno protest nie odbije się na chorych, ale trudno uwierzyć w takie zapewnienia. Niedawno przeszłam tu operację nogi. Teraz przyjeżdżam na rehabilitację. Zwykle opatrunek zmieniała mi pielęgniarka, dzisiaj zajął się mną lekarz. Musiałam odczekać swoje, bo był zajęty – mówiła Lucyna Rygiel z Lublina.
Inni chorzy nie mieli tyle szczęścia. Wielu zostało odesłanych z kwitkiem, przełożono też większość operacji. Na oddziałach pracowali lekarze i salowe. – Powołałyśmy sztab kryzysowy. Gdyby któryś z pacjentów potrzebował natychmiastowej pomocy, na pewno mu jej udzielimy. Nikogo nie zostawimy bez fachowej opieki – zapewniła Teresa Żak.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?