Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomóżmy ratować życie małej Nikoli

Łukasz MM-kowicz
Łukasz MM-kowicz
Nikola niedawno skończyła roczek. Dziewczynka od pół roku dzielnie walczy z nowotworem nadnerczy. Właśnie przyjmuje kolejną porcję chemioterapii. Jej rodzice z trudem wiążą koniec z końcem. Pomóżmy!

Koszmar Nikolki zaczął się 6 grudnia 2008 r. – W środku nocy naszą córeczkę zaczął boleć brzuszek, bardzo cierpiała – opowiada Żaneta Wierzchowska, mama dziewczynki. Rodzice zabrali małą na ostry dyżur, do przychodni. Tam lekarz stwierdził, że dziecko ma kolkę. Ból stawał się jednak coraz silniejszy.

Kilka godzin później Nikola leżała już w szpitalu przy al. Kraśnickiej.

- Po badaniach USG okazało się, że nasza córeczka ma ogromnego guza w jamie brzusznej. Nasz świat się zawalił - rozpacza pani Żaneta. – Nie wiedzieliśmy wtedy, że to dopiero wierzchołek góry złych wiadomości, jakie na nas czekają. Kilka dni później mała Nikola trafiła na Oddział Hematologii i Onkologii Dziecięcego Szpitala Klinicznego. – Tam usłyszeliśmy diagnozę, która brzmiała dla nas, jak wyrok. To złośliwy nowotwór Neuroblastom – opowiada mama dziewczynki. – Myślałam, że umrę z rozpaczy.

Tydzień później Nikola rozpoczęła pierwszą turę chemioterapii.

– To były trzy dni, a nam wydawało się, że trwają wieczność. Córeczka dostała wysokiej gorączki, wymiotowała. Nie miała siły się bawić, śmiać. Bardzo schudła – opowiada pani Żaneta. Miesiąc później, kolejny cios. Okazało się, że rak zaatakował też kości. – Najgorsza jest bezradność. Możemy jedynie patrzeć na cierpienie naszego maleństwa, ale nie możemy jej pomóc – mówią zrozpaczeni rodzice. – Całe szczęście po kilku chemioterapiach guz się zmniejszył, przerzuty również. Nikola jest bardzo dzielna, my też musimy. Wierzymy, że uda nam się pokonać chorobę.

- Nikola jest naszą pacjentką, to maleństwo, która, jak wiele „naszych” dzieci zmaga się z ciężką chorobą – potwierdza Agnieszka Osińska, rzeczniczka DSK. Niestety sytuacja materialna państwa Wierzchowskich jest bardzo ciężka. – Żona opiekuje się córeczką, nie odstępuje jej na krok. Ja pracuję, ale pieniądze, które zarabiam nie wystarczają. Leki, pieluchy, suplementy diety kosztują naprawdę dużo – tłumaczy pan Paweł. – Nikola jest naszym całym światem! Kiedyś mieliśmy głowy pełne marzeń i planów, teraz chcemy tylko jednego, by nasza córeczka wyzdrowiała. Nasza bezgraniczna miłość nie wystarczy, by wygrać z rakiem. Potrzebujemy też pomocy innych ludzi – apelują rodzice dziewczynki. Pomóżmy!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto