Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Polska - Włochy 1:3. Biało-Czerwoni nie obronili tytułu mistrzów świata. Włosi zdominowali nas zagrywką

Filip Bares
Filip Bares
Polscy siatkarze przegrali w katowickim Spodku z Włochami 1:3 (25:22, 21:25, 18:25, 20:25) w finale mistrzostw świata. Podopieczni Nikoli Grbicia nie obronili tytułu sprzed czterech i ośmiu lat. Siatkarze Italii wygrali po raz pierwszy od 1998 roku.

Już w pierwszej akcji meczu mogliśmy zobaczyć wielką jakość z obu stron, którą ostatecznie skończył Aleksander Śliwka. Lepszy start zaliczyli jednak Włosi, którzy czterokrotnie obejmowali 2-punktowe prowadzenie zanim Polacy wyrównali na 10:10 po potężnym ataku Bartosza Kurka. Biało-Czerwonym udało odskoczyć się na 13:11, ale goście szybko odpowiedzieli wygrywając trzy kolejne wymiany z rzędu. Włosi powiększyli przewagę do czterech "oczek" (17:21), ale Polacy ponownie świetnie spisali się w kluczowym momencie wygrywając resztę seta fantastyczną serią 8:1!

Biało-Czerwoni wygrali pierwszą partię 25:22 mimo popełnionych 11 błędów własnych i lepszej gry włoskiego bloku. Zdobyliśmy jednak aż dwa razy więcej punktów w ataku (18:9). W powietrzu brylował Śliwka, który zdobył 7 punktów - 6 po ataku i 1 po bloku. Cztery punkty dołożył Bartosz Kurek.

Łącznie z drugim setem seria Biało-Czerwonych wyniosła aż 11:1! Podopieczni Nikoli Grbicia wyszli na prowadzenie 3:0 i trener De Giorgi natychmiast wziął czas. Włosi wrócili do gry i "złapali" nas na 10:10 po świetnej zagrywce, ale znowu znaleźli się w 3-punktowym dołku przy 16:13. Po kolejnej przerwie goście wygrali cztery z kolejnych pięciu punktów i ponownie doprowadzili do remisu (17:17). Po świetniej kiwce Kamila Semeniuka objęliśmy 2-punktowe prowadzenie (20:18), ale Włosi postanowili zrewanżować się nam za pierwszego seta. Tym razem to oni popisali się serią punktową w kluczowym momencie partii, gdy wygrali 5 punktów z rzędu (20:23). Przy wyniku 23:21 doszło do kuriozalnej sytuacji - po świetnej wymianie z obu stron punkt wygrali goście, ale jeszcze w czasie jego trwania Polacy zasygnalizowali dotknięcie piłki po stronie rywali. Podczas challenge'u sędziowie sprawdzili jednak inne zagranie, po którym widać było, że piłka dotknęła podłoże na połowie Polaków i przyznali punkt w drugą stronę. Ostatecznie Włosi skończyli seta serią 7:1, wygrali go 25:21 i wyrównali stan meczu na 1:1.

Biało-Czerwoni dalej przeważali w udanych atakach, ale ich przewaga spadła (16:11) i wciąż popełniliśmy więcej błędów (7:4). Kluczem do wygrania seta przez Włochów była zagrywka i blok - w tych kategoriach zdobyli aż 7 "oczek", a Polacy tylko jeden. Najlepiej wśród naszych spisał się Kamil Semeniuk (5 punktów na 7 ataków), gorzej natomiast Bartosz Kurek, który miał więcej błędów w ofensywie (4) niż udanych akcji (2).

Włosi wygrali pierwszy punkt trzeciego seta, ale Biało-Czerwoni nie pozwolili im na skopiowanie ich startu w poprzedniej partii dzięki atakowi Śliwki. Udało się nam objąć 3-punktowe prowadzenie (7:4), ale natychmiast pozwoliliśmy rywalom na serię 6:2 (9:10). Polacy mieli duże problemy z odbiorem, co często przeszkadzało w spokojnym zbudowaniu akcji. Coraz pewniej wyglądał też włoski blok, który dobrze czytał Marcina Janusza i Nikola Grbić zdecydował się wpuścić niższego o 8 centymetrów Grzegorza Łomacza. Po ostatnim remisie (11:11) Włosi wygrali resztę seta 14:7 oraz całego 25:18 i objęli prowadzenie 2:1 w meczu.

Tym razem Polski atak już tak dobrze nie funkcjonował. Biało-Czerwoni zdobyli dzięki niemu zaledwie 7 punktów przy aż 27 próbach. Włosi natomiast zdobyli ich aż 18. Wśród podopiecznych Nikoli Grbicia nikt nie zdobył więcej niż dwóch punktów w drugim secie (Semeniuk i Łukasz Kaczmarek).

Polacy wygrali dwa pierwsze punkty w czwartej partii, ale Włosi nie zostawali z tyłu i doprowadzili do remisu 5:5. Od tego momentu powiększali swoją przewagą do 2, 3, 4 i 5 punktów (8:13, a następnie 11:16). Zespół Nikoli Grbicia wyglądał jakby zeszło z niego powietrze po każdym złym przyjęciu i przegranym punkcie. Po zmniejszeniu strat do trzech "oczek" Di Giorgio musiał wziąć przerwę na żądanie, ale po niej Mateusz Bieniuk nie trafił swojego serwisu i wydawało się, że już po wszystkim. Di Giorgio znów musiał poprosić o czas, gdy Tomasz Fornal popisał się asem (17:20), ale chwila przerwy wystarczyła by wybić go z rytmu. Przy stanie 18:21 piłkę w swoje ręce wziął Bartosz Kurek, ale zaserwował w siatkę i nadzieje prysły. Włosi wygrali czwartego seta 25:20 i mecz 3:1.

Polska-Włochy 1:3(25:22, 21:25, 28:25, 20:25)

W wielkim finale tegorocznego mundialu spotkały się dwie niepokonane do finału drużyny. Trudniejszą drogę do decydującego meczu mieli jednak Biało-Czerwoni, którzy w ćwierćfinale męczyli się z Amerykanami i wygrali dopiero po tie-breaku, a w półfinale także w pięciu setach po zaciętej, emocjonującej walce pokonali Brazylijczyków.

Włosi natomiast rozegrali tylko jedno spotkanie, w którym było pięć partii - w ćwierćfinale z Francuzami. Półfinał wygrali gładko ze Słoweńcami 3:0.

Finał był starciem mistrza świata z mistrzem Europy. Siatkarze Italii w zeszłym roku wywalczyli złoto Starego Kontynentu właśnie w katowickim Spodku, a teraz sięgnęli po złoto najważniejszej siatkarskiej imprezy.

- Dla nas Katowice to dobre miejsce. Walka o złoto to ogromna satysfakcja - podkreślił trener Włochów Ferdinando De Giorgi.

Polacy nie wykorzystali szansy na dołączenie do Włochów i Brazylijczyków, którzy wcześniej trzy razy z rzędu zdobywali mistrzostwo świata. W 2014 roku pokonali "Canarinhos" 3:1 właśnie w katowickim Spodku, natomiast w 2018 roku byli lepsi od ekipy z Brazylii w trzech setach w Turynie.

Polska i Włochy mierzyły się w tym sezonie reprezentacyjnym trzykrotnie. W fazie zasadniczej Ligi Narodów Włosi triumfowali 3:1, natomiast w meczu o brąz tych rozgrywek Biało-Czerwoni wygrali 3:0. W niedzielę bilans na swoją szalę przechylili goście.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto