Zalecenia policji dotyczyły m. in. podniesienia ogrodzenia okalającego stadion i odgrodzenia poszczególnych sektorów na trybunach.
Część prac została już wykonana, pozostałe powinny zostać zakończone do piątku.
- Problem wynika stąd, że dopiero wczoraj dostaliśmy siatkę, z której wykonujemy ogrodzenie. Nie ma żadnego zagrożenia, że prace zlecone przez MOSiR nie zostaną wykonane na czas. Wszystko będzie gotowe do czwartku. Jeśli w międzyczasie zobaczymy jakieś ubytki, będziemy je naprawiać na bieżąco - zapewnia Piotr Mazurek z lubelskiego oddziału Polskich Pracowni Konserwacji Zabytków. - Większość wskazanych przez nas zaleceń została wykonana, pozostałe są w trakcie realizacji. Do pierwszego meczu zostało jeszcze dziesięć dni i zapewnienia, które usłyszeliśmy w zupełności nam wystarczą - mówi Artur Ertman, zastępca miejskiego komendanta policji. - W dniu meczu dokonamy kolejnego odbioru stadionu i jeśli stwierdzimy jakieś uchybienia, będziemy mogli zadecydować o nie wpuszczeniu kibiców. Wierzę jednak, że to nie będzie konieczne.
Ostateczną decyzję o pozytywnym zaopiniowaniu możliwości rozgrywania meczów przy Al. Zygmuntowskich podejmie komendant lubelskiej policji.
Wcześniejsza opinia była negatywna. Na jej podstawie miasto zadecyduje, czy stadion nadaje się do rozgrywek. Obecni w czwartek na obiekcie policjanci zasugerowali też usunięcie gruzu i tynku odpadającego ze stadionowych murków. Sporej wielkości kamienie można swobodnie oderwać od ściany ręką.
MOSiR zadeklarował, że te prace także zostaną wykonane.
Tymczasem klub w dalszym ciągu czeka na odpowiedź z Polskiego Związku Piłki Nożnej, dotyczącą możliwości rozegrania trzech pierwszych meczów bez udziału kibiców drużyn przyjezdnych. - Wiadomo mi, że w ostatnich dniach kluby masowo wysyłają takie wnioski. Delegaci PZPN codziennie jeżdżą po Polsce, w najbliższym czasie mają odwiedzić nasz stadion - mówi Grzegorz Szkutnik, prezes Motoru.
Z kolei lubelscy piłkarze mieli w czwartek nietypowy trening.
Chociaż gospodarzem obiektu przy Al. Zygmuntowskich jest MOSiR, to utrzymanie murawy pozostaje w gestii klubu. Dlatego za usuwanie sporej warstwy śniegu wzięli się... zawodnicy. Jako pierwsi za łopaty chwycili Przemysław Mierzwa, Łukasz Misztal i Damian Faliisiewicz. Po chwili dołączyli do nich Kamil Król, Kamil Hempel i Piotr Stachurski. - To dobra rozgrzewka - żartował Mierzwa.
Po odśnieżeniu fragmentu boiska piłkarze udali się na trening do Łęcznej.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?