Andrzej Bojarski z Wilkowa uprawą chmielu zajmuje się od 20 lat. Dziś, gdy w jego magazynach zalegają trzy tony chmielu, a spółka, która miała je skupić, zbankrutowała, zastanawia się, z czego ma czerpać środki do życia. - Jestem załamany. Wkrótce rusza nowy sezon, a w tej sytuacji nie wiem nawet, czy opłaca mi się wyjść w pole i zbierać kolejne plony bez szans na ich zbyt - mówi Andrzej Bojarski .
- Nie ma co się oszukiwać. Z powodu ogromnego zadłużenia spółki, sąd orzekł jej upadłość i likwidację. Jedną z możliwości na kontynuowanie działalności firmy jest powołanie spółki pracowniczej, która wydzierżawi zakład - mówił Janusz Podleśny, syndyk Chmielu Polskiego.
Na upadek firmy złożyło się kilka czynników, ale przede wszystkim ogromny napływ tańszego granulatu z Niemiec, który chętnie kupują browary w naszym kraju. Załoga firmy zdecydowała się na utworzenie podmiotu, który spróbuje poprowadzić dalej działalność "Chmielu". - Jednak bez potężnego zastrzyku gotówki od inwestora branżowego nie damy rady - mówi Marek Bolibok, związany z firmą od 26 lat.
Pomoc zaoferował Instytut Nawozów Sztucznych w Puławach. - Jesteśmy w stanie wykonać kontrakty spółki w zakresie skupu ekstraktu chmielowego - zapowiedział wczoraj August Turczyn z INS.
Niektórzy plantatorzy tracą nadzieję. W Chmielu Polskim mieli zakontraktowane umowy na 25 zł za kg chmielu. Mimo to, sprzedają plony na rynku za 3- 4 zł za kg, żeby zapłacić bieżące rachunki. - To koniec polskiego chmielarstwa - mówią zrozpaczeni.
Na spotkanie przybył przedstawiciel banku BGŻ - głównego wierzyciela firmy. Zabrakło jednak osoby z ministerstwa skarbu, które ma 20 proc. akcji w Chmielu Polskim.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?