Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pijany chłopak dręczył koty. Nikt go nie powstrzymał

Agnieszka Kasperska
Pijany chłopak dręczył koty. Nikt go nie powstrzymał
Pijany chłopak dręczył koty. Nikt go nie powstrzymał materiał z monitoringu MPK
W Lublinie pijany chłopak dręczył koty jadąc miejskim autobusem. Nikt go nie powstrzymał. Zwierzęta wymagały natychmiastowej pomocy weterynarza. Mężczyzna tłumaczył, że nie robił im krzywdy tylko się z nimi... bawił.

- Kilka dni później przedstawicielka jednej z fundacji zajmującej się ochroną praw zwierząt złożyła zawiadomienie w tej sprawie - mówi sierż. Kamil Gołębiowski z biura prasowego KWP w Lublinie. - Funkcjonariusze zabezpieczyli wtedy monitoring w autobusie, na którym odnaleźli sprawcę.

Pijany chłopak dręczył koty. Nikt go nie powstrzymał
Do zdarzenia doszło w czerwcu tego roku. Na ulicy Narutowicza młody pijany mężczyzna zaczepiał ludzi. Proponował im dwa kocięta, które niósł. Jeden z przechodniów poruszony złym stanem zwierząt przygarnął je.

Okazało się, że pijany mężczyzna chwilę przed oddaniem kotów wysiadł z autobusu linii 40. Na nagraniu z kamery zamontowanej w pojeździe widać, że rzuca kociętami po całym autobusie. Nikt go nie powstrzymał. - Jednego kota mężczyzna wystawił nawet przez drzwi i zaczął nim wymachiwać - dodaje sierż. Gołębiowski. Policjanci ustalili dane mężczyzny. Okazało się, że to 19-letni mieszkaniec Lublina.

Pijany chłopak dręczył koty: - Wyjaśnił, że dokładnie nie pamięta całego zajścia ponieważ był bardzo pijany. Kocięta dostał od kolegi i chciał je zawieźć jako prezent dla swojej przyjaciółki - relacjonuje policja. - Powiedział, że podczas podróży autobusem nie chciał zrobić im krzywdy, a jedynie się z nimi bawił.

Mężczyzna usłyszał zarzut znęcania się nad zwierzętami, do którego się przyznał. Grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności.

- Takie przypadki są niestety dosyć częste - ubolewa Elżbieta Tarasińska, szefowa lubelskiego Animalsa. - Pocieszające jest jednak to, że spotykamy się też z ludźmi, którzy wykazują się wielkim sercem.

W ubiegłym tygodniu do przychodni Animalsa wszedł bezdomny mężczyzna. Postawił na środku pudełko, w którym było sześć małych kociąt. Powiedział: "Nie miałem serca ich zabić" i wyszedł.

- Przyszedł też do nasmężczyzna, który przyniósł nam kocicę w worku - opowiada Elżbieta Tarasińska.

- Powiedział, że jej właściciele zapłacili mu za uśmiercenie zwierzęcia. Kot im przeszkadzał, bo łapał gołębie. Nasz gość początkowo chciał kocicę zabić, ale potem ruszyło go sumienie i przyniósł ją do nas.


Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto