Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pijani kierowcy: To my płacimy za wasze auta!

Janek Taraszkiewicz
Janek Taraszkiewicz
Setki tysięcy złotych – tyle wydaje rocznie Sąd Rejonowy za przechowanie samochodów pijanych kierowców. Skąd biorą się te pieniądze? Z naszych podatków!

Auta, które zostają zatrzymane na poczet grzywny są najczęściej uszkodzone i komornicy nie mogą znaleźć na nie kupców. Dlatego na parkingu stoją miesiącami.

Na parking depozytowy Sądu Rejonowego w Lublinie trafiają pojazdy, które policja zabiera pijanym kierowcom.

– W ten sposób zabezpieczamy się na wypadek, gdyby skazany nie chciał zapłacić wyznaczonej kary – wyjaśnia sędzia Tomasz Posłuszny z Sądu Rejonowego. – Jeśli zostanie wydany prawomocny wyrok nakazujący zapłacenie grzywny, a kierowca nie będzie chciał uiścić wyznaczonej kwoty, taki pojazd przekazujemy komornikowi, który stara się sprzedać auto – dodaje.

Praktykę częstego zabierania samochodów pijanym kierowcom na poczet grzywny wprowadzono za rządów ministra Ziobry.

Pojazd przebywa na sądowym parkingu depozytowym do czasu, aż wyrok się uprawomocni. A to może potrwać kilka miesięcy. – Skazany może oczywiście odwołać się od wyroku I instancji, a potem starać o rozłożenie kary grzywny na raty albo zamianę na prace społeczne – wyjaśnia sędzia Posłuszny.

Przez cały ten czas koszt utrzymania pojazdu na parkingu ponosi sąd, czyli w rzeczywistości płacą podatnicy.

– W ubiegłym roku wydaliśmy na ten cel 416 tys. zł, w pierwszym kwartale tego roku już 112 tys. zł – informuje kierownik finansowy Sądu Rejonowego w Lublinie, Wiesława Zwierz. –Porównywalnie za energię elektryczną w 14 budynkach wchodzących w skład sądu, w pierwszym kwartale tego roku zapłaciliśmy 278 tys. zł – dodaje.

Opłaty za parkingi dość mocno obciążają kasę wymiaru sprawiedliwości.

- Rzeczywiście, mamy z tym problem – przyznaje Wojciech Wolski wiceprezes Sądu Rejonowego w Lublinie. Sytuacja jest o tyle trudna, że według prawa, jeśli właściciel auta po zapłaceniu kary nie zamierza odebrać swojej własności, pojazd musi stać na parkingu aż 3 lata. – Dopiero po tym czasie możemy zlikwidować auto – wyjaśnia sędzia Posłuszny.

Rekordzistą w tej kategorii jest obywatel Mongolii, który 3 lata temu rozbił się po pijanemu swoim oplem corsą.

Mężczyzna został skazany, po czym wyjechał z Polski nie zabierając ze sobą samochodu. – Pojazd trafił na lubelski parking w grudniu 2006. Czyli do końca tego roku nie możemy nic z nim zrobić – komentuje sędzia Posłuszny. Sąd z kieszeni podatników będzie musiał zapłacić do końca roku ok. 1400 zł za utrzymanie tylko tego auta na parkingu. Dopiero potem trafi na złom.

Jak zapewniają sędziowie, problem pojazdów zalegających na parkingach z roku na rok jest coraz mniejszy.

Dwa lata temu tylko w ramach spraw przeciwko pijanym kierowcom utrzymywano ok. 200 pojazdów. Teraz na parkingu jest ich kilkadziesiąt. Dlatego sędziowie mają nadzieję, że koszty ponoszone z tego tytułu będą coraz mniejsze. Przede wszystkim, dzięki decyzjom prokuratury. – Staramy się ograniczyć ilość pojazdów zabieranych pijanym kierowcom na poczet kary – mówi Marek Zych zastępca Prokuratora Rejonowego Lublin – Północ.

A konsekwencje są surowe.

Coraz więcej skazanych decyduje się zapłacić grzywnę, inaczej grozi im wpisanie do Krajowego Rejestru Dłużników. A to na 10 lat utrudnia pobieranie kredytów. – Za nie płacenie grzywny grozi areszt, to także działa profilaktycznie – dodaje sędzia Posłuszny.
Jednak na razie jest za wcześnie, by mówić już o oszczędnościach w opłatach za parkingi. – Może w drugiej połowie roku będziemy mogli to stwierdzić – kwituje kierownik Zwierz.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto