Tadeusz Rakowiecki, główny technolog Perła-Browary Lubelskie S.A. pracuje w formie od 1973 roku. Zawsze pasjonował go zawód, nic więc dziwnego, że interesował się tym wszystkim, co było związane z piwowarstwem. O historii butelek wie wiele.
Dawno dawno temu
Mimo upływu lat, receptura ważenia piwa pozostaje właściwie ta sama, zmieniają się za to naczynia, do których jest przelewane. – Przed wojną piwo rozlewano do półlitrowych butelek. Zamiast kapsla był korek. Potem były butelki zamykane na tzw. pałąki – opowiada Tadeusz Rakowiecki.
W latach 70-tych piwo sprzedawane było m.in. w tzw. bączkach, małych – 0,33 litrowych butelkach. – Schodziło, jak świeże bułeczki – śmieje się technolog.
Dziś browar wraca do rozmiaru sprzed lat. Choć wciąż najbardziej popularne są butelki o pojemności 0,5 l., to od marca w sklepach znowu można kupić piwo w „bączkach”. – „Lubelskie”, bo o nim mowa, sięga korzeni browaru Perła. To dobry, chmielowy smak i taki rozmiar w sam raz „do kieszeni” – śmieje się Rakowiecki.
Piękne i siermiężne
Historię tworzą też karteczki naklejone na butelki. Etykiety z kolekcji Grzegorza Krzowskiego, kierownika Wydziału Warzelni Browaru nr 1 w Lublinie, podzielić można z grubsza na przedwojenne i powojenne, choć można też segregować je według browarów, państw, a może rodzajów piwa?
Jest tu przedwojenna, która informuje: „Piwo jasne Jubileuszowe, wł. Karszo-Siedlewski, K.R. Vetter – Lublin. Browar parowy”. On sam za etykietę najpiękniejszą w swojej kolekcji uważa dość niepozorną, owalną w kolorystyce brązowo-beżowej wydrukowaną dla „Piwa jasnego”, lekkiego o zawartości do 4,5 proc. alkoholu z inicjałem Państwowego Przemysłu Fermentacyjnego. Drukowana była w pierwszych latach powojennych.
Etykiety z lat pięćdziesiątych były standardowe i raczej siermiężne. Zmieniał się tylko herb browaru i nazwa napoju, a szata graficzna była taka sama dla całego kraju. Od 1955 roku wszystkie etykiety miały oznaczenie np. PN-55 (czyli zgodność z polską normą) i datę produkcji – 1955 rok. Cyfry zmieniały się w zależności od roku wypuszczenia piwa na rynek.
– Można powiedzieć, że wszystko musiało być podporządkowane systemowi – sądzi Grzegorz Krzowski. – Nikt nie powinien się wyróżniać. W tamtych czasach nawet etykiety były takie same. Może jakąś rolę grał tu rachunek ekonomiczny oraz to, że przywiązywano mniejszą wagę do estetyki opakowania i reklamowania produktu.
W roku 1966 zmienia się już wyraźnie liternictwo i kolorystyka etykiet. Na wielu jest obowiązująca cena piwa.
Krawatki ku ozdobie
Grzegorz Krzowski wylicza – na etykiecie powinien być herb browaru, nazwa piwa, pojemność, norma (PN), datownik (termin przydatności do spożycia), zawartość alkoholu i ekstrakt brzeczki podstawowej. Nie wszystkie te dane interesują klienta, ale wiele osób chce wiedzieć o „swoim” piwie wszystko.
Z czasem browary zaczęły naklejać na butelki etykietę, kontr-etykietę i krawatkę. – Na głównej etykiecie jest nazwa piwa, marka, herb browaru – wyjaśnia Krzowski. – Na kontr-etykiecie są kody paskowe, można tam umieścić dodatkowe informacje o produkcie. Krawatka w zasadzie ma charakter ozdobny.
Grzegorz Krzowski ma kolekcję etykiet ze 120 krajów. Najstarsza w jego zbiorach pochodzi z browaru Drozdowo pod Łomżą jeszcze z czasów carskich. Uważa, że dziś bardzo cenne są etykiety z lat pięćdziesiątych. Ambicją każdego kolekcjonera jest mieć etykietę czystą, ale nie zawsze tak się dzieje.
– Czasem znajdowane są w piwnicach stare butelki, albo leżą gdzieś wyrzucone. Można było z nich odzyskać etykietę, która stawała się cennym uzupełnieniem kolekcji. Zbiory wzbogacam kupując takie, których brakuje albo wymieniając z innym pasjonatem. A tych w kraju jest wielu. W samym Lublinie kilkunastu – mówi Grzegorz.
Zawsze jednak najbardziej interesują go te, które są z jego firmy. Teraz też oglądając jedną z nich konsultuje z Tadeuszem Rakowieckim skąd i z jakiego okresu może pochodzić.
Obaj panowie stwierdzają, że kiedyś skład piwny był na dzisiejszym placu Wolności, tam rozlewało się piwo z beczek do butelek oraz naklejało etykiety.
Zaczęło się od Vettera
Założycielami pierwszego w Lublinie browaru była rodzina Vetterów. W połowie XIX wieku Karol Vetter odkupił i wyremontował niszczejące budynki po klasztorze Ojców Reformatorów. W 1845 roku otworzył w nich destylarnię, a 12 miesięcy później browar. Zakłady Vettera były największą tego typu fabryką na Lubelszczyźnie. Pod koniec lat 60-tych XX wieku browar wyprodukował prawie 36,5 tys. wiader piwa (wiadro = 12,299 l), co stanowiło 54,6 proc. ogólnej produkcji piwa na Lubelszczyźnie. Po śmierci Karola Vettera, rodzinny biznes przeszedł w ręce jego synów.
Równolegle do browaru Vetterów rozwijał się, powstały w 1912 roku, „Browar Parowy Jeleń”. Mieścił się przy dzisiejszej ul. Kunickiego. Swoją nazwę prawdopodobnie zawdzięczał herbowi województwa lubelskiego – jeleniowi. Jego założycielem był żyd Hersz Jojna Zylber, który postawił swoją fabrykę w pobliżu stawów na Czerniejówce, gdzie zimą rżnięto lód do chłodzenia piwa. W czasie II wojny światowej Zylber wraz z rodziną trafił do getta. Przeżył wojnę, ale nie udało mu się już zakładów odzyskać.
W 1948 roku z upaństwowienia browarów Vettera i Zylbera powstały Lubelskie Zakłady Piwowarsko-Słodownicze. Później następowało jeszcze kilka zmian nazw, m.in. Lubelskie Zakłady Chmielarsko-Piwowarskie (1963 r.) czy Zakłady Piwowarskie w Lublinie (w 1974 r.). Obecnie to „Perła” – Browary Lubelskie S.A., w skład której wchodzą dwa browary: w Lublinie i Zwierzyńcu.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?