Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pacjenci terroryzują lekarzy w szpitalach. Wyzwiska, popychanie, ciąganie za włosy - to norma

Monika Fajge
51 proc. lekarzy badanych w 2007  przez CBOS przyznało, że byli ofiarami agresji
51 proc. lekarzy badanych w 2007 przez CBOS przyznało, że byli ofiarami agresji Jacek Babicz
Wyzwiska, popychanie, ciąganie za włosy - lekarze, głównie ci ze szpitalnych oddziałów ratunkowych, nie mają łatwego życia. Przed agresywnymi pacjentami zwykle bronią się sami, w skrajnych przypadkach wzywają policję, albo proszą o pomoc rzecznika praw lekarza. Spośród 24 izb lekarskich działających w kraju, takich rzeczników powołano na razie w trzynastu miastach, m.in. w Lublinie.

[mp]- W ubiegłym roku jeden z naszych pacjentów zaatakował lekarkę dyżurną. Złapał ją za włosy i uderzał jej głową o biurko oraz podłogę. Gdyby nie szybka interwencja ochroniarzy, mogłoby się to skończyć poważnym urazem czaszki albo krwiakiem mózgu - opowiada dr Leszek Stawiarz, ordynator SOR-u przy al. Kraśnickiej. - Do popychania i wyzwisk zdążyliśmy się przyzwyczaić. Niemal codziennie przytrafia nam się taki "nadpobudliwy" chory - mówi. - To temat rzeka. W tej pracy trzeba mieć oczy dookoła głowy. Kiedyś pacjent zamachnął się na lekarza wieszakiem z kroplówką, do której był podłączony - dodaje Łukasz Pańko, lekarz z SOR-u szpitala klinicznego nr 1 przy ul. Staszica. - Całe szczęście oddział jest monitorowany.

Kiedy jest naprawdę źle, z odsieczą przychodzą policjanci. - Tylko w tym roku aż dziewięć razy wyjeżdżaliśmy do pacjentów awanturujących się w szpitalu przy al. Kraśnickiej. Mieliśmy też cztery takie zgłoszenia ze szpitala klinicznego nr 4 przy ul. Jaczewskiego - informuje Arkadiusz Arciszewski z KWP w Lublinie.

Zwykle lekarze radzą sobie sami. - Agresywni pacjenci to zazwyczaj osoby pod wpływem alkoholu. Trafiają na oddziały ratunkowe, bo w mieście nie ma "wytrzeźwiałki". Lekarze i pielęgniarki muszą się nimi zająć. W zamian dostają kuksańce i wyzwiska - mówi Paweł Iberszer, z-ca dyrektora Okręgowego Szpitala Kolejowego w Lublinie.

Nic dziwnego, że kolejne izby lekarskie powołują rzeczników praw lekarza. Od września ich pracę ma koordynować rzecznik, którego wybierze Naczelna Rada Lekarska. - Ostatnio zajmowałem się dwoma przypadkami agresji wobec medyków. Zwykle konflikty na linii chory - lekarz udaje się rozwiązać polubownie - wyjaśnia dr Jacek Niezabitowski, rzecznik praw lekarza przy Lubelskiej Izbie Lekarskiej. Doktor nie ma wątpliwości, że jego funkcja jest potrzebna. - Chodzi o to, by w trudnych sytuacjach lekarz nie był zdany tylko na siebie.

- Na oddziale rozgrywają się czasem dantejskie sceny. Tak wygląda nasza codzienność - przyznaje dr Marcin Wieczorski z SPSK nr 4 w Lublinie. - W rażących przypadkach powiadamiamy policję, albo rzecznika praw lekarza. Świadomość, że mamy taką możliwość, pomaga.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto