Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Osiedle Skarpa: Nie zabierajcie nam targu

Redakcja
Na prośbę właściciela Aldika przy ul. Radości, Straż Miejska przegania handlujących przed wejściem. Kupcy boją się, że to koniec ich biznesu.

- Od kilku dni Straż Miejska przychodzi do nas, spisuje nasze dane, robi fotografie naszym żukom na parkingu i straszy mandatami – żalą się handlarze, którzy od lat sprzedają owoce, warzywa, ubrania, czy sprzęty domowe obok osiedlowego Aldika przy ul. Radości. – Rozstawiamy się tu ze straganami od dawna, nie tamujemy przejścia, zawsze zostawiamy po sobie porządek. Dlatego nie godzimy się na likwidowanie naszych miejsc pracy – dodają.

- Działamy legalnie, a jak nas traktują? Najpierw inkasenci pobierają od nas opłaty targowe, a potem strażnicy każą się nam przenosić. Gdzie w tym logika? – pyta pani Krystyna, która przy Radości sprzedaje owoce i warzywa.

Handlarze mają wyznaczone miejsce w głębi osiedla, ale wolą handlować naprzeciwko wejścia do sklepu.

– Sprzedajemy przed Aldikiem, bo to najlepsze miejsce. Przechodzi tędy wiele osób – wyjaśnia pani Krystyna. – Od lat mamy swoich klientów, z którymi bardzo się lubimy. Większość z handlujących to starsze osoby, które dorabiają w ten sposób do skromnej emerytury.

Pan Leszek, który także tu handluje, dodaje: - Nie chcemy sporów, chętnie pójdziemy na kompromis, by móc tu dalej sprzedawać. Możemy ewentualnie zabrać nasze żuki z parkingu przy sklepie.

- Osiedle Skarpa starzeje się. Wielu z naszych klientów to starsze osoby, którym wygodnie jest zrobić zakupy niedaleko domu. To ważne, szczególnie że w okolicy nie ma innego targu – uważa inny kupiec, pan Grzegorz.

Stronę handlujących trzymają też mieszkańcy osiedla.

– Jestem za utrzymaniem straganów, bo tu jest taniej i smaczniej, niż w sklepach – mówi pan Henryk z os. Skarpa.

– Chcemy mieć możliwość wyboru, gdzie kupić owoce, warzywa, czy ubrania. Aldik nie może być tutaj jedyny – dodaje mieszkanka pani Leokadia.

Kupcy zaapelowali o pomoc do prezydenta Lublina. – Prosimy o wstrzymanie zapowiedzianych mandatów i pozwolenie na dalszy handel – napisali w liście do miejskich urzędników, pod którym podpisało się przeszło 300 zwolenników straganów. – To nasze być albo nie być. Sami stworzyliśmy swoje miejsca pracy, płacimy ZUS, podatki, duże opłaty targowe. Nie wyciągaliśmy ręki po jałmużnę.

Jednak jak tłumaczą urzędnicy, kupcom nie wolno stawać przed Aldikiem, bo tarasują pas drogowy.

– A sprzedaż w pasie drogowym bez zezwolenia to wykroczenie. Z zasady nie wydajemy takich pozwoleń, wyjątkiem jest jedynie handlowanie przed cmentarzem – wyjaśnia Andrzej Bałaban, zastępca dyrektora miejskiego Wydziału Dróg i Mostów. – Prośbę o uregulowanie sprawy nielegalnego handlowania przed Aldikiem skierował do nas właściciel sklepu. Przekazaliśmy ją Straży Miejskiej.

Co grozi handlującym?
Zajęcie pasa drogi bez zezwolenia to wykroczenie, za które grozi mandat do 500 zł. Możemy też skierować wniosek o ukaranie do sądu rejonowego – wyjaśnia Ryszarda Bańka, rzeczniczka Straży Miejskiej.

Pomoc w rozwiązaniu konfliktu deklarują działacze z Rady Dzielnicy Czuby Północne. – Chcemy doprowadzić do spotkania handlarzy, urzędników i właściciela Aldika, by wypracować kompromis – wyjaśnia Zbigniew Ławniczak, przewodniczący Rady Dzielnicy. – Myślę, że powinniśmy wspólnie znaleźć rozwiązanie problemu w zgodzie z normami prawa, ale patrząc również na aspekt społeczny, czyli na potrzeby mieszkańców.

Mimo wielu prób, nie udało się nam skontaktować z właścicielem Adlika, który przebywa na urlopie.
Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto