Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O!scypki z Bieszczad, czyli jak się robi sery owcze

Paweł P.
Paweł P.
W bieszczadzkiej wsi Osławica znajduje się jedna z nielicznych bacówek, jakie można spotkać na tutejszych szlakach.
Materiał Dziennikarza Obywatelskiego

Na drewnianym ogrodzeniu już z daleka przyciągają wzrok rozwieszone skóry zwierzęce oraz stojąca przy drodze drewniana tablica z napisem „sery owcze”. Jednak przez całą drogę nie można było dojrzeć żadnej owcy, tylko pasące się co krok krowy, więc sery owcze raczej trzeba napisać w cudzysłowie.

Dawniej wszystkie sery wytwarzane w górskich rejonach nazywane były oscypkami, lecz od 2 lutego 2006 roku, kiedy to oscypek jako pierwszy w Polsce dostał certyfikat produktu regionalnego, nazwa ta została zastrzeżona tylko i wyłącznie dla serów produkowanych w trzech starostwach - tatrzańskim, nowotarskiem i żywieckim, a także w kilku sąsiednich gminach.

Dlatego też wytwórcy, jak i sprzedawcy z innych terenów, stworzyli nowe nazwy dla tego produktu. Spotykamy więc o!scypki, sery górskie, czy scypki. A to dlatego, że oscypek - ser wędzony wyrabiany z niepasteryzowanego mleka, jest najbardziej rozpoznawalnym produktem górskich terenów. Tego nie ma nigdzie na świecie. Żaden turysta przyjeżdżający z innych regionów Polski, a także z zagranicy, nie wyobraża sobie pobytu w górach bez skosztowania tego sera.

Co ważne, aby powstał naprawdę dobry ser, potrzeba wiele pracy.
W tutejszej bacówce ser jest wytwarzany od lat wg starej tradycyjnej receptury. Kiedy przed bacówką stoją bańki z mlekiem oraz lśnią miedziane kotły, zaś w środku płonie ognisko - to znak, że czas zaczynać produkcję. Najpierw świeże mleko przelewane jest do dużej kadzi, dodawana jest do niego podpuszczka, a następnie wszystko jest przez kilkanaście minut podgrzewane. Temperaturę sprawdza się ręką - mleko ma być gorące, lecz nie może parzyć. W odpowiedniej temperaturze, po około godzinie mleko się ścina i powstają w nim grudki białego sera. Te się wyławia i nabija do drewnianego pojemnika w celu odważenia równych porcji, oraz wrzuca do kociołka zawieszonego nad ogniskiem.

Następnie w rękach ugniata się je do miękkości, aby nabrały odpowiedniej konsystencji. Kolejną czynnością jest ostateczne formowanie. W drewnianej formie umieszcza się kulę sera i formuje się ostateczny kształt. Żeby ze środka usunąć wodę i powietrze, przebija się je drutem. Potem oscypki na dobę trafiają do solanki, w której pływają po powierzchni ze względu na ogromną ilość soli dodanej do wody. Solanka ponadto pełni funkcję bakteriobójczą. Tutaj właśnie sery nabierają słonego smaku. Następnego dnia nasolone sery układa się pod dachem, gdzie w specjalnych drewnianych pojemnikach powoli się wędzą. Do ogniska dodaje się drewno sosnowe lub świerkowe, aby ser nabrał wspaniałego aromatu i po pięciu dniach są gotowe do jedzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: O!scypki z Bieszczad, czyli jak się robi sery owcze - Lublin Nasze Miasto

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto