We wtorek, kiedy byłem na przejażdżce rowerowej dookoła Zalewu Zemborzyckiego, natknąłem się przypadkowo na grupę osób niepełnosprawnych.
Była godzina 17-ta, kiedy na Osrodku Graf- Marina, poczułem zapach pieczonej kiełbaski. Zajechałem pod wielka wiatę , gdzie płonęło ognisko, a zbrązowiałe od żaru kiełbaski już lądowały na białych talerzykach, obok musztardy.
Śpiewano piosenki, ktoś pięknie grał na harmonijce ustnej.. Oczywiście zostałem natychmiast zaproszony do stołu, dostałem kawał dobrze wypieczonej kiełbachy, wodę mineralną, naleweczkę ze śliwek...
Ja tylko chciałem zrobić kilka zdjęć, broniłem się usprawiedliwiając moje nadmierne wścibstwo. Gadu ,gadu i tak zeszło do wieczora. Było miło, atmosfera rodzinna, śmiech, sielanka.
To grupa osób , z Lubelskiego Związku Inwalidów Narządów Ruchu (http://www.lzinr.lublin.pl/).
Ludzie, których los naznaczył piętnem ułomności- muszą z tym żyć do końca swoich dni... Jednak nie widać było po ich twarzach, smutku, bawili się tworząc swoistą atmosferę serdeczności i przyjaźni... Takie spotkania dają poczucie więzi, bycia w jednej rodzinie. Tu mogą zwierzyć się przyjacielowi, zapomnieć o szarej codziennej walce z niepełnosprawnością. I pomyśleć, że młodzi zdrowi ludzie, miewają depresje, usiłują popełnić.. Nie będę kończył...
Jak przygotować się do rozmowy o pracę?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?