Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nowe przepisy: Dzieci na nartach i snowboardzie tylko w kasku

Janek Taraszkiewicz
Janek Taraszkiewicz
Młodzi narciarze i snowboardziści na stoki mogą wyruszać już tylko w kasku. Instruktorzy przyklaskują, a sklepy z zimowym sprzętem zwiększyły obroty.

Nowych przepisów nie warto lekceważyć – tym, którzy je ominą zapłacą nawet 5 tysięcy złotych grzywny.

Nowe przepisy, które obowiązują od niedzieli, to efekt nowelizacji ustawy o kulturze fizycznej. Dotyczą osób, które nie ukończyły jeszcze 15 lat. – To bardzo dobry pomysł – ocenia Tomasz Madej, właściciel biura turystyki aktywnej Fun Sail i instruktor jazdy na nartach. – Na stokach dochodzi do wielu wypadków, których wynikiem są urazy lub kontuzje. Musimy zadbać o bezpieczeństwo dzieci.

Rodzice też są „za”.

- Moje dzieci od początku jazdy na nartach miały kaski. Tak jest bezpieczniej, ale i cieplej w głowę – mówi pani Anna, mama dziewięcioletniej Zuzi i pięcioletniego Jędrka. – Kiedyś w Chrzanowie w mojego synka wjechał początkujący snowboardzista. Gdyby nie kask, nie skończyłoby się pewnie tylko na siniaku pod okiem. 

Pani Anna często jeździ na stoki ze swoją rodziną.

– Byłam świadkiem wielu niebezpiecznych sytuacji, które kończyły się upadkiem dziecka i uderzeniem głową w zbity śnieg lub lód. Dlatego wprowadzenie obowiązku noszenia przez dzieci kasków na stokach jest jak najbardziej trafione – uważa. - Taki obowiązek powinien być nałożony także na osoby dorosłe. Sklepy oferują ogromny wybór kasków, także tych tańszych. Sama kupiłam sobie jeden, choć nie musiałam. Po prostu chcę się czuć bezpiecznie.

Choć kask nie gwarantuje pełnego bezpieczeństwa, daje większe szanse na uniknięcie obrażeń głowy.

– Zmniejsza ryzyko urazu, amortyzuje też siłę upadku– podkreśla dr Mirosław Jasiński, ordynator oddziału neurologii dziecięcej Dziecięcego Szpitala Klinicznego.
Upadek na stoku może skończyć się siniakiem albo otarciem naskórka, ale i bardziej dramatycznie - krwiakiem wewnątrz czaszki, który narastając może nawet doprowadzić do śmierci. Jak dodaje dr Jasiński, nie ma dnia, by do szpitala nie przyjechało dziecko, które doznało urazu głowy: – I to głównie na lodowisku czy górce.

Sklepy z zimowym sprzętem już notują większe obroty.

Za dobry kask np. w Decathlonie zapłacimy od 49,99 zł do 199 zł. – Te tańsze także doskonale spełniają swoją funkcję – zapewnia Magdalena, sprzedawca z działu Sporty Zimowe. – Z kolei te droższe są lżejsze i mają regulację, można więc z nich dłużej korzystać.

Taniej zapłacimy w komisie.

– Kaski Carrera, czy Rossignol kosztują od 50 do 80 zł – mówi Grażyna Matoszewska, właścicielka Komis-Sport. Ale o to, by młodzi narciarze i snowboardziści mieli kaski na głowach, muszą zadbać przede wszystkim rodzice, opiekunowie zimowisk i instruktorzy. Z kolei właściciele stoków i policjanci sprawdzą, czy nowe przepisy są przestrzegane. – Upominamy rodziców, którzy nie zakładają kasków dzieciom – zapewnia Jan Gryta, właściciel stoku w Sułowie. – Ludzie sami też pytają o możliwość wypożyczenia kasku. A to kosztuje u nas 5 zł za dwie godziny.
Funkcjonariusze poza pouczeniami, będą też karać mandatami. – Jeżeli ktoś tylko nam zgłosi, że osoby nieletnie jeżdżą na nartach bez kasku, będziemy od razu interweniować - zapewnia Arkadiusz Arciszewski z lubelskiej policji. Za zlekceważenie prawa grozi nagana a nawet grzywna do 5 tys. zł.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Nowe przepisy: Dzieci na nartach i snowboardzie tylko w kasku - Lublin Nasze Miasto

Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto