Według autorów "Demograficzne tsunami” w 2020 roku liczba studentów wpadnie do 1,2 mln, co oznacza, że będzie ich tylu, ilu dziś uczy się tylko na uczelniach publicznych. Z tego powodu znikną limity miejsc i każdy chętny będzie mógł się dostać na studia bezpłatne.
Już teraz szkoły wyższe walczą z niżem demograficznym starając się wzmocnić prestiż uczelni, aby zainteresować studentów zagranicznych, głównie z Ukrainy i Białorusi.
Jak przewidują autorzy raportu, wiele uczelni w końcu będzie musiało obniżyć czesne, lub wymagania stawiane podczas egzaminów. To z kolei będzie miało wpływ na jakość kształcenia.
W najgorszej sytuacji będą uczelnie na północnym wschodzie Polski. - Szczecin, Opole czy Zielona Góra nie są miastami, które przyciągają młodych. Do Krakowa czy Warszawy przyjadą i nawet gdy się nie dostaną na uniwersytety, zostaną w tych miastach i będą się kształcić na uczelniach niepublicznych. – przewiduje w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej” socjolog z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu i współautor raportu Dominik Antonowicz.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?