Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieco zapomniana polska nekropolia we Lwowie

Redakcja
Gdy jedziemy do Lwowa, miasta czterech katedr i wspaniałej opery, staramy się zazwyczaj odwiedzić także Cmentarz Łyczakowski, a na nim Cmentarz Orląt Lwowskich. Zapominamy natomiast o innej dużej lwowskiej nekropolii.

W 1883 roku w dzielnicy Kleparów, przy obecnej ul. Tarasa Szewczenki, założono Cmentarz Janowski.

Zajmuje on powierzchnię ok. 45 ha, ale jest uboższy od Łyczakowskiego i mniej okazały. Jednak od jeszcze innych cmentarzy miasta: Gródeckiego, Stryjskiego, Żółkiewskiego i Zamarstynowskiego wyróżnia się tym, że nadal funkcjonuje. Jednakże w ograniczonym zakresie, gdyż na początku lat 80. ubiegłego stulecia, w związku z brakiem wolnego miejsca cmentarz właściwie zamknięto. Wyjątki uczyniono jedynie dla członków rodzin, posiadających własne grobowce i bliskich krewnych. A zlokalizowanych jest na nim ponad 200 tysięcy pochówków.

Od samego zarania Cmentarz Janowski uważany był za miejsce pochówków głównie biedniejszych warstw ludności miejskiej. Dawne groby usytuowane są na prawo od głównego wejścia oraz wzdłuż centralnej alei cmentarnej. Tu też znajduje się najwięcej pomników posiadających wartość artystyczną. Zazwyczaj są to monumentalne rodzinne grobowce bez elementów dekoracyjnych.

Dosłownie w centrum głównej alei zlokalizowana jest mogiła rzymskokatolickiego arcybiskupa lwowskiego Józefa Bilczewskiego (1860-1923), którego beatyfikował Papież Jana Pawła II w trakcie swej pielgrzymki do tego miasta w 2001 roku. Arcybiskup sam, chcąc spoczywać wśród ubogich, świadomie wybrał dla siebie ten cmentarz. W pobliżu znajduje się grób lwowianina kapucyna ojca Serafina Alojzego Kaszuby (1910-1977), który w ciężkich czasach walki z religią prowadził pracę duszpasterską wśród Polaków w Kazachstanie i na Wołyniu. Obecnie Zakon 0jców Kapucynów zabiega o jego beatyfikację. Nieopodal znajdują się groby ojców z Zakonu Jezuitów. A kilka kroków dalej można zobaczyć grób Marii Tereszczakówny - polskiej działaczki społecznej, która zasłużyła się w ratowaniu szczątków polskich bohaterów w trakcie profanacji i zrównywania z ziemią Cmentarza Obrońców Lwowa na Łyczakowie w latach 70. XX wieku.

Z lewej strony alei pochowane są ofiary kwietniowych wydarzeń w 1936 roku. Wtenczas to, w trakcie zamieszek bezrobotnych policja zabiła Władysława Kozaka. Jego pogrzeb przekształcił się w antyrządową manifestację, w trakcie której z rąk policjantów zginęło jeszcze 48 innych demonstrantów. Mogiły ofiar tamtych zdarzeń władze radzieckie uporządkowały w 1956 roku. Oczywistym jest, iż w ten sposób zademonstrowano solidarność z klasą robotniczą, która była niezadowolona z polityki społecznej władz II Rzeczypospolitej. Dziwi jednak fakt, iż napisy w języku ukraińskim, które uwieczniono na płytach, głoszą, że ofiary zastrzelone zostały przez policję podczas „antyfaszystowskiej demonstracji”.

Do chwili wybuchu II wojny światowej na Cmentarzu Janowskim były wydzielone kwatery na pochówki wojskowe, niektóre z nich przeznaczone były dla lwowskiego garnizonu. W tym samym miejscu spoczęły ofiary I wojny światowej, polsko-ukraińskiej wojny z lat 1918-1919 oraz wojny polsko-bolszewickiej 1920 roku. Obecnie istnieje tam jedynie niewielki polski cmentarz żołnierzy poległych w latach 1918-1920. Został on zniszczony na początku lat 70. XX w. Zachowało się stosunkowo niewiele mogił i wysoki granitowy pamiątkowy krzyż.

- Mój tata opowiadał mi – wspomina pan Jan, lwowianin odwiedzający grób rodziców – że był świadkiem pacyfikacji tego miejsca. W pewnej odległości stąd stanął wtenczas radziecki czołg i wystrzelił dwa razy w stronę tego właśnie krzyża. A krzyż wraz z niewielki znajdującym się pod nim ołtarzem postawiony został w lipcu 1939 roku. Za pierwszym razem czołg chybił, drugi zaś pocisk omsknął się jedynie o górną prawą jego krawędź, nieznacznie ją uszkadzając. Do trzeciego wystrzału już jednak nie doszło. Na szczęście czołg wycofał się - dodaje.

- O groby naszych żołnierzy wciąż musimy walczyć – informuje pan Jan. - Wiele z nich zburzono, zrujnowano w czasach władzy radzieckiej. Tylko nieliczne ocalały. Pośród mogił naszych żołnierzy zaczęto też chować obywateli radzieckich. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu. Dziś, choć brakuje nam środków, oczyściliśmy ten teren, powoli remontujemy ocalałe nagrobki. Stawiamy nawet drewniane czasowe krzyże po to, aby nikt na tych miejscach nie dokonał obcych pochówków – dodaje.

- Należy pamiętać, iż w okresie II Rzeczypospolitej – uzupełnia pan Jan - polskie władze państwowe ma Cmentarzu Janowskim wybudowały w 1934 roku uporządkowane kwatery dla ofiar dwustronnych walk polsko-ukraińskich z lat 1918-1920 o nasz piękny Lwów, zarówno dla polskich Obrońców Lwowa, jak i dla strony przeciwnej tego konfliktu – ukraińskich Strzelców Siczowych. Boli fakt, że dziś jedynie ukraińskie mogiły doczekały się należnego im potraktowania. O groby naszych chłopców nikt nie dba – ani polska, ani ukraińska strona. Pozostają w ruinie, a przecież to też są nasze Lwowskie Orlęta, tak samo jak i te z Łyczakowa. A nas, miejscowych lwowian, na to - po prostu - nie stać finansowo. I tak robimy, co możemy... – dodaje z goryczą w głosie.

Znajdujący się nieco poniżej ukraiński cmentarz wojskowy Strzelców Siczowych, zniszczony został w tym samym czasie, co i cmentarz polskich żołnierzy. Jednakże dziś wyróżnia go odnowiony i wyeksponowany wygląd. Żołnierze obydwu stron walczyli wprawdzie przeciwko sobie, ale ginęli razem w trakcie walk listopadowych w 1918 roku we Lwowie oraz w kolejnych latach w czasie wojnie polsko-ukraińskiej. Do wybuchu wojny mogiły jednych i drugich były zadbane. W czasach radzieckich niszczono je, ale teraz odrestaurowane zostały jedynie groby ukraińskich Strzelców Siczowych. Łącznie znajduje się tutaj 1070 mogił Strzelców.

Na jednym z pól zlokalizowana jest zbiorowa mogiła „Trzy Krzyże”, gdzie pochowano szczątki niezidentyfikowanych ofiar z lwowskiego więzienia „Brygidki” oraz z innych przedwojennych kryminałów. Wszystkie one pochodzą pierwszych dni wojny niemiecko-radzieckiej 1941 roku, kiedy to władze radzieckie masowo mordowały więźniów w lwowskich więzieniach. Obok, już na samej granicy nekropolii, w 1990 roku postawiono stylizowany na brzozowy, krzyż upamiętniający ofiary terroru NKWD w czerwcu 1941 roku.

W latach wojny niemiecko-radzieckiej 1941-1944 w części cmentarza, która dziś przylega do ul. Szewczenki, grzebano żołnierzy armii hitlerowskiej. W 1941 roku założono tutaj też odrębny cmentarz dla Słowaków, który istniał do lat 70. ubiegłego wieku. Potem zaś, podobnie jak i wszystkie inne wojskowe nekropolie, został on zniszczony. Na zachodnim obrzeżu cmentarza znajdują się zaś groby niemieckich jeńców wojennych, którzy przebywali we Lwowie w latach 1945-1949. Jednak zachowało się jedynie 20 grobów oznakowanych numerami.

Choć janowska nekropolia nie jest tak słynna jak łyczakowska, a i grobowców, będących działami sztuki, jest na niej znacznie mniej, to warto ją jednak odwiedzić w czasie podróży na Kresy.
'

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lublin.naszemiasto.pl Nasze Miasto