Żeby pacjenci nie musieli stać w gigantycznym ogonku, Narodowy Fundusz Zdrowia sprawdza listy oczekujących na najbardziej oblegane zabiegi.
- Niektórzy pacjenci zapisują się do kilku placówek jednocześnie, robiąc sztuczny tłok. Tymczasem, z art. 20 ust. 10 ustawy z dnia 27 sierpnia 2004 r. o świadczeniach opieki zdrowotnej, finansowanych ze środków publicznych, jasno wynika, że chory może się zapisać tylko na jedną listę u jednego świadczeniodawcy - wyjaśnia Karol Ługowski, rzecznik lubelskiego NFZ.
Czy monitoring przynosi efekty? - W drugiej połowie 2009 r. namierzyliśmy 68 osób, które były zapisane na 207 terminów na zabiegi specjalistyczne. Po naszej interwencji ilość wolnych terminów zwiększyła się o 114 - informuje Ługowski.
Pacjenci, którzy zapisują się do kilku specjalistów na zabieg, nie mogą zostać po prostu "wyrzuceni" z list.
- O automatycznym wykreśleniu z kolejek nie ma mowy. Wysyłamy do nich pisma, z prośbą, by zdecydowali się na jednego świadczeniodawcę. Chorzy mają na to dwa tygodnie - wyjaśnia Magdalena Stawarska z centrali NFZ. - Jeśli zignorują nasze apele, zostają przypisani do listy, na którą zapisali się najpóźniej - tłumaczy.
Fundusz monitoruje listy, sprawdzając numery pesel pacjentów. Na razie pod lupą znalazły się m.in. kolejki na zabieg endoprotezoplastyki stawu biodrowego i kolanowego, usunięcia zaćmy oraz usunięcie zwężenia tętnicy wieńcowej (angioplastyka).
Choć Narodowy Fundusz Zdrowia chwali się skutecznością, to w lubelskich szpitalach na razie nie widać radykalnej poprawy. Chorzy muszą się uzbroić w cierpliwość, bo kolejki do specjalistów jak były, tak są.
Na nowe biodro w w szpitalu przy al. Kraśnickiej w Lublinie trzeba czekać aż 781 dni, w SPSK nr 4 - 1010.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?